Ta retoryka wpisuje się w strategię finansową na obnizenie kursów giełdowych na świecie. przeczytajcie najnowszą moją analizę na ten temat
Nalezy spodziewać się w nadchodzacym tygodniu zaostrzenia werbalnej wojny; Obama będzie prowokowal Kima. A ten rzecz jasna będzie się jeszcze mocniej odgrażał. poczytajcie moją najnowszą analizę sytuacji:
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/670159,wojna-w-korei-jest-potrzebna-amerykanskim-bankierom.html
Operacja kontrolowanego i symulowanego „mini-krachu” na Wall Street miałaby swoje uzdrowieńcze plusy dla amerykańskiej gospodarki. Drobni inwestorzy giełdowi zostaliby sprowokowani do odsprzedaży swoich akcji po niższych cenach w obawie, że indeksy mogą spaść niżej. Na rynku pojawiłaby się gotówka przeznaczona na zakupy. Bankierzy zaś odkupując
akcje taniej od wystraszonych płotek giełdowych, uzyskaliby pewność, że za pół roku „skasują” 30% zysk z gry giełdowej. Czy Kim podejmie odpowiednią decyzję i da zarobić bankierom? Czy raczej będzie gadał i gadał, giełdy będą rosnąć, aż pojawi się bąbel i za rok lub za dwa lata świat finansowy „gruchnie” ostrzej niż we wrześniu 2008 roku po upadku Lehman Brothers?