Już to widzę. Mecz, kilka kufli piwa a następnie kibic idzie "wyspowiadać się" do kapłana w świątyni. Tylko, żeby wino mszalne pochowali.
Nie wygłupialiby się kapłani, a zamiast tego przyszli na mecz i trochę wyluzowali bo strasznie spięci. Chociaż raz w obliczu międzynarodowych gości zaprzestaliby religijnego prania mózgów, a tu jeszcze gazetki ze "Strefą Jezusa" produkują. No klękajcie narody...