cokolwiek naiwne nadzieje. Też korzystam z usług doradców tzw. finansowych private banking i nie z racji,że nie mogę "pochodzić po bankach", lecz z powodu posiadania pewnych środków i przeświadczenia,że nikt tak dobrze jak "fachowcy" sie nimi nie zajmie. Niestety dopiero niedawno zorientowałem się, że to nie są doradcy, tylko SPRZEDAWCY SWOICH PRODUKTÓW LUB PRODUKTÓW Z KTÓRYCH MAJĄ WIĘKSZE PROWIZJE. im więcej zaimwestujesz i dłużej potrzymasz, tym więcej zarobią. Efekt - 300 tyś w plecy.Dodam przy tym, że cały czas Moja intuicja protestowała przeciwko strategii doradcy(czytaj całej instytucji finansowej, nie pojedynczej osoby), ale myślałem właśnie że to nie ja się natym znam i to ONI są napewno mądrzejsi. Wiele razy domagałem się odpowiedzi,czy to napewno nie bessa już??? Na to były zapewnienia, że spoko! TYKO KOREKTA :)
Konkluzja: ludzie!!!! nie dawajcie nikomu swoich pieniędzy w zarządzanie, jeżeli jego efekt nie wpływa na zarobek zarządcy.; To wy ryzykujecie i ewentualnie tracicie. Oni nie są w stanie nawet osiągnąć wzrostu takiego jak WIG.To po co Wam ONI? Kupcie po znacznych spadkach (czyli za kilka miesięcy) wszystkie
akcje np. z WIG20 w proporcjach jak w indeksie i w perspektywie 2-3 lat macie 300-400% zysku.Jak jeszcze przeczytacie w zagranicznych podręcznikach, że kupuje się wtedy,kiedy wszyscy są zniechęceni i sprzedają, a sprzedaje, kiedy cały rynek jest w euforii zakupów? Zainteresowanym chętnie wyślę na maila nazwę poważnej instytucji, w/g ktorej bessa na GPW jest dopiero od końca lipca 2008.Na mnie zarobili kilkadziesiąt tysięcy prowizji, gdy ja straciłem ok 300tyś. Logiczne? Popatrzcie na ich wyniki finansowe po rocznej już bessie!!!