tak sobie myślę
/ 213.62.126.* / 2014-01-17 10:17
Oj, biedne banki. Prezesi dostaliby mniejsze premie, i zamiast na 3 tygodnie Malediwy pojechaliby na 2 tygodnie Hawaje, albo zamiast zegarka za 100 tysięcy kupiliby za 50 tysięcy. Albo basen w domu budowaliby mniejszy.
Banki (zagraniczne) by straciły?
A może zyskaliby polscy obywatele i polska gospodarka? Zredukowanie zadłużenia setek tysięcy polskich rodzin (mówi się o 700 tys.) - część z nich podjęłaby się wcześniejszego spłacania (dziś po skoku kursu CHF to nierozsądne), zmniejszyłyby im się raty - pieniądze zostałyby uwolnione dla polskie gospodarki, a nie wytransferowane za granicę (banki w druzgocącej większości są zagraniczne).
"Straty" banków wyniosłyby 44,4 mld, czyli zysk dla obywateli i gospodarki wyniósłby 44,4 mld. Większość z tych strat (pewnie 99%) dotyczyłby zagranicznych banków.
Poza tym banki by nic nie straciły, tylko mniej zarobiły w przyszłości. To byłaby wirtualna strata.
Dziś setki tysięcy rodzin, nawet jeśli nie mają problemu ze spłatą, mają nad głową miecz kredytu w CHF.
Nie sprzedadzą mieszkania, bo zrealizowaliby stratę (skok CHF, spadek wartości) więc setki tysięcy nieruchomości na dziesięciolecia są wyłączone z obrotu. Ludzie z takim bagażem są ostrożni, wydają mniej, nie decydują się na kolejne dzieci, nie mogą przeprowadzić się do innego miasta za lepszą pracą. Słowem - to zamroziło spory % gospodarki na dziesięciolecia. I to jest niekorzystne dla wszystkich, najbardziej dla fankowców, ale też dla wszystkich innych i całej gospodarki. Raz - strumień pieniędzy zasila Niemcy, Francję, Hiszpanię zamiast Polski. Dwa - pesymizm frankowców ciągnie PKB w dół, i zwiększa też problem demograficzny.