BUL3
/ 31.61.136.* / 2015-02-20 09:30
Frankowicze” !!! Pozwy zbiorowe o uznanie waszych kredytów za kredyty w złotych, a nie za kredyty we franku szwajcarskim. Banki nie są w stanie zaprzeczyć faktom. W bankach PANIKA.
LOGIKA. Zasadniczo nie ma problemu kredytów we franku szwajcarskim, bo banki ich po prostu nie udzielały. Udzielano kredytów w złotówkach, a klientowi wmawia się, że to kredyt we franku szwajcarskim. Nie można dać klientowi Zł i wmawiać mu, że otrzymał FS. W pozwach zbiorowych kredytobiorcy muszą udowodnić, że otrzymali kredyt złotówkowy tj. w złotych co jest oczywiste. Bo właśnie taką walutę otrzymali. Takie orzeczenie kończy dramat „frankowiczów”.
Panowie Belka, Hausner, Szczurek, Piechociński nie mogą – za bankami – zaklinać rzeczywistości i nazywać białe czarnym, bo białe to białe. Klient otrzymał kredyt w złotówkach, a franka na oczy nie widział – to są fakty. Cały przekręt banków polegał na tym jednym fakcie: dać kredyt w złotych (w forintach na Węgrzech), nazwać to kredytem we FS i żądać spłaty tegoż w walucie innej niż go udzieliły. Banki nie zakładały rachunków walutowych (dopiero później przy zmuszeniu ich do przyjmowanie tej waluty dla zmniejszenie tzw. spread) nie dawały tej waluty do dyspozycji. Nie było w latach boomu kredytowego takich przepływów szwajcarskiej waluty. Nawet, jeżeli w konstrukcji umowy mówi się o kredycie we FS, to faktycznie zastał on przez banki w dniu uruchomienia po prostu przewalutowany na kredyt złotowy po kursie określonym w umowie, bo do dyspozycji klient miał po prostu złotówki. Rekomendacja Piechocińskiego, że banki łaskawie mogą przewalutować kredyt na złote po kursie w dniu przewalutowania jest absurdalnie nielogiczna, bo rekomenduje on tak naprawdę powtórne przewalutowania kredytu w złotych na inny kredyt w złotych. Oczywiście za sutym zyskiem banków powstałym z różnic kursowych. Cała ta operacja jest bezsensowna i ma charakter spekulacji, co wynika, że Piechociński rekomenduje spekulację (pewnie nieświadomie (!?) i w dobrej wierze).
Orzeczenie przez sąd, że to kredyt złotowy, a nie we FS ma zasadnicze konsekwencje. Po pierwsze kapitał udzielonego kredytu nie rośnie. Kredyt w dniu otrzymania np. 300 000 zł (w umowie 120 000 FS x 2,50 zł/FS) jest dalej kredytem w wysokości 300.000 zł ale wyrażony we franku szwajcarskim to dzisiaj 75.000 FS (przy cenie 1 FS po 4 zł), autentyczny kredyt we FS (udzielony właśnie w tej walucie) jak był 120.000 FS, tak został dalej frankowym kredytem 120.000 FS (przeliczony dzisiaj na zł daje kwotę 480.000 zł). Problem mają prawdziwi frankowicze, którzy otrzymali taką walutę. Po drugie nie ma problemu różnic kursowych, bo te dotyczą kredytu w obcej walucie a nie w walucie rodzimej. Po trzecie tzw. spread za kredyt złotowy jest po prostu niedozwolonym oszukańczym zarobkiem banku, bo w ogóle nie powinien występować.
Co różni ten kredyt od kredytu złotowego „czystego” (nie kombinowanego frankiem). W kredycie złotowym jest stała rata kapitału do spłaty plus oprocentowanie (zmienne WIBOR) i marża banku. W kredycie złotowym indeksowanym FS rata kapitałowa (w umowie określona we FS) jest zmienna, proporcjonalnie do zmiany kursu franka plus zmienne oprocentowanie (LIBOR) i marża banku. Jeżeli kurs FR skoczył z 2,50 zł do 3,50 zł (wzrost o 40%) to rata kapitałowa także, czyli kredytobiorca spłaca w jednym miesiącu 1,4 raty kredytu, a przy kursie 4 zł za franka (wzrost o 60%) spłaca 1,6 rat w miesiącu. Krótko – wzrost kursu FS powoduje zwiększenie raty kapitałowej i skraca okres spłaty kredytu, spadek kursu wydłuża okres spłaty kredytu. W konsekwencji jeżeli otrzymałem przykładowy kredyt 300.000 zł a w 8 latach spłaciłem w złotówkach 100.000 równowartość 30.000 FS, ale po różnym kursie) to mój dług wyrażony w złotych wynosi 200.000 złotych a wyrażone we franku 50.000 FS po kursie 4 zł czy 57.143 FS (przy kursie 3,5 zł) W złotówkach dług jest taki sam, a przeliczony na franki różny w zależności od kursu franka. Spłaciłem w 8 latach 1/3 kredytu zamiast 23% (kredyt na 35 lat) co oznacza zdecydowane przyspieszenie spłaty kredytu jako skutek silnego wzrostu kursu franka.
Dla banku konsekwencja uznania kredytu za złotowy skutkuje brakiem spekulacyjnego zysku z różnic kursowych, ale kredyt jest spłacany tylko szybciej, a zyski banku pochodzą z oprocentowania i marży (bank nie ponosi strat). Stratą dla banku może być ujemny LIBOR, ale to strata z przyjętej konstrukcji kredytu i kara za oszukiwanie klientów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zawyżona kursem franka ratę kredytu aneksem zmniejszyć do realnych możliwości klienta, wyrażonych w złotych. Wszak spłaca on kredyt złotowy.
zwiń