A ja myślę że zabiorą 50% oszczędności ludziom. 30% to za mało. Przecież banki te ostro "inwestowały" pieniądze klientów. Nawet jak już zabiorą 50% to pozostałe 50% też nie będzie można wyjąć. Chcą uratować banki pieniędzmi które w nich jeszcze zostały. Pewnie nastąpią teraz wielki bankructwa ludzi i firm. Przecież niektórzy tam trzymali setki milionów euro i dolarów. Bez samobójstw to się nie obejdzie. Przecież nie powiesz bankowi, że nie mogę spłacić kredytu bo mam pieniądze na koncie w Cypryjskim banku.

Mam pytanie do bardziej obeznanych w temacie. Dlaczego banki bankrutują ostatnimi czasy lub są na skraju niewypłacalności i potrzebują rządowego dokapitalizowania?
Jeśli zobowiązania banków wobec klientów przekraczają ich płynne aktywa finansowe to dlaczego prawo wielu krajów pozwala na takie bezczelne praktyki sprzyjające ograbianiu społeczeństwa?

Np. jeśli idę wziąć kredyt do banku to ci pytają mnie o pokrycie posiadanymi aktywami w przypadku niewypłacalności (np. utrata pracy, niepowodzenie w biznesie) i gdy nie jestem w stanie dotrzymać terminów spłaty rat kredytu zabierają mi dom.
A banki obowiązuje inna zasada? Jak sądzę działalność kredytowa opiera się na pożyczaniu pieniędzy klientów i nie ma rzeczywistego potwierdzenia w majątku banku. Bo w innym wypadku mówilibyśmy co prawda o bankructwie, ale ludzie odzyskaliby wszystkie swoje środki pochodzące ze spieniężenia bankowego majątku.

Super-euro-państwo bez Boga to zwykła hucpa. Głupi ludzie odchodzą od kościoła by potem oddać rzydostwu swój dobytek.

To się po prostu w głowie nie mieści jak można wykształconych ludzi ogłupić.