Kłamstwo nr 7 – że kredyty zostały udzielone zgodnie z prawem.
Umowy te w okresie ich zawierania nie miały żadnego umocowania w przepisach prawa. Dopiero w roku 2011 dokonano kontrowersyjnej próby zalegalizowania owych finansowych produktów. Nie ulega natomiast żadnej wątpliwości ich bezprawność w latach 2005-2011.
Kłamstwo nr 8 – że klienci byli poinformowani o ryzyku, „widziały gały, co brały”.
Klienci sądzili, albo mieli pełne prawo sądzić, że prawo bankowe obowiązuje, a oni zawierają umowę kredytową według tego obowiązującego prawa, tzn. zobowiązani są do zwrotu pożyczonego kapitału, odsetek i uzgodnionej marży.
Wmawia się ma, że wolny rynek to wolność dla oszustów i złodziei. Nie!!!
warunkiem koniecznym prawdziwego wolnego rynku jest obowiązywanie prawa, a kapitalizm wykształcił mechanizmy regulujące finansowe relacje między podmiotami działającymi na rynku finansowym. Jednym z nich jest zasada rzetelnej informacji o oferowanym produkcie. Giełdowy inwestor ma prawo wiedzieć czy kupuje nisko oprocentowane, ale pewne obligacje państwowe, nisko oprocentowane, czy też chce zaryzykować bardzo wiele – wtedy kupuje „junk bonds”,
akcje śmieciowe, na których można zarobić fortunę, albo też wszystko stracić. Ale musi być rzetelnie poinformowany, nie wolno sprzedać mu „junk bonds” w opakowaniu obligacji skarbu państwa.
Kłamstwo nr 9 – że bankierzy nie wiedzieli jakie będą konsekwencje
Bankierzy doskonale wiedzieli, że wiąże się to z ogromnym ryzykiem dla klientów, do czego zresztą Związek Banków Polskich się przyznaje. Mimo tego, banki przeprowadziły zmasowaną akcję sprzedaży owych ukrytych pod nazwą „kredytów” opcji spekulacyjnych usilnie namawiając klientów. Sprzedawcy namawiali na nie klientów, którzy – jak im mówili – nie mają zdolności kredytowej w złotych. Zatem był to masowy proceder fałszowania zdolności kredytowej klientów przez banki, które udały, że nie widzą, iż zaledwie 20% zmiana kursu franka powoduje utratę owej zdolności kredytowej u klientów.
Banki zabezpieczyły siebie (m.in. instrumentami SWAP, CIRS), zaś klientów – nie zabezpieczyły wcale. W wyniku zawarcia umów zaistniała rażąca nierówność stron umowy. Bank zawsze zyskuje, klient zawsze traci, popadając w dług stale rosnący. W swym żargonie bankowcy sale sprzedaży tych produktów nazywali „ubojniami”
Kłamstwo nr 10 – że „frankowicze” są w lepszej sytuacji od „złotówkowiczów”.
Jedno tylko zestawienie. Prawdziwe. Kowalski i Nowak wzięli w roku 2008 w tym samym banku kredyty po 300 000 złotych na okres 30 lat. Kowalski wziął kredyt złotówkowy, a Nowak dowiedział się od sprzedawcy, że na taki kredyt nie ma zdolności kredytowej, ale może wziąć „kredyt indeksowany do franka”. Od 7 lat Kowalski i Nowak spłacają swoje kredyty regularnie. Dzisiaj Kowalski ma do spłacenia 225 000 złotych długu, który wciąż maleje, a Nowak ma do spłacenia 500 000 złotych długu, który wciąż rośnie. Czy ktokolwiek przytomny może twierdzić, że Nowak jest w lepszej sytuacji?
Kłamstwo nr 11 – że frankowicze domagają się pomocy
Oszukani przez banki, niesłusznie
zwani „frankowiczami” (wszak żadnych franków
nie było i nie ma)
kategorycznie nie zgadzają się na żadną finansową pomoc, żadną dopłatę ze strony państwa - innych podatników.
Takiej dopłaty domagają się bankierzy proponując „fundusz”, w którym polscy podatnicy zrekompensują im część zagrabionych środków, które trzeba będzie oddać. Oszukani przez banki domagają się jedynie, by polskie państwo wreszcie wyegzekwowało od bankierów prawomocne wyroki polskich sądów, wreszcie zmusiło banki do przestrzegania prawa. To oszukani przez banki niosą pomoc polskiemu państwu, by rozwiązało gigantyczny problem afery toksycznych kredytów.
Kłamstwo nr 12 – że banki „stracą”
Banki już zarobiły i zarobią na tych 700 000 umów ponad sto miliardów. Gdy prawo wreszcie zacznie być w Polsce przestrzegane także przez bankierów, banki nie poniosą żadnych „strat”, a jedynie będą musiały oddać to, co nielegalnie Polakom zagrabiły i zrezygnować z tego co zagrabić planują przez kolejne lata. Bowiem ich rzekome „straty” znacznej części dotyczą przyszłych „zysków” z nielegalnych operacji.
To sytuacja podobna do zastawienia przez zbójców zasadzki na gościńcu pod miastem. Zbójcy codziennie rabują podróżnych i zaplanowali ile owa zasadzka przyniesie im „zysków” przez kolejne lata. Gdy władze miasta wysyłają straż, by zlikwidowała zasadzkę, do radnych miejskich biegną wysłannicy zbójców z krzykiem, że nie wolno, bo zbójcy „stracą”. Tak, stracą, ale Polacy nie stracą, bo bankowe bezprawie się w Polsce kończy.
Kłamstwo nr 13 – że za „pomoc” zapłacimy wszyscy
Bankierzy i ich lobbyści straszą nas, że pozbawione swych nielegalnych