też spłacam
/ 178.219.113.* / 2015-09-09 18:09
Szanowni Państwo!
W polskiej przestrzeni publicznej rozsianych zostało wiele kłamstw, które niszczą relacje między obywatelami Rzeczpospolitej, a ich własnym państwem oraz między działającymi na rynku polskim instytucjami finansowymi, a ich klientami, którymi jesteśmy wszyscy.
Szczególnie dotkliwe i niebezpieczne dla zdrowia polskiego życia gospodarczego oraz wolności i podmiotowości Polaków są – usilnie i niestety z dużą skutecznością wszczepiane opinii publicznej, mediom oraz stanowiącym prawo reprezentantom Narodu – nieprawdy o tak zwanych „kredytach walutowych”.
Prosimy o zapoznanie się z bardzo skrótowym opisem tylko 24 najbardziej szkodliwych kłamstw na ten temat, które codziennie usłyszeć możemy z wielu stron debaty publicznej. Przyjmowanie ich jako prawdy ma fatalne skutki dla polskiej gospodarki, siły i sprawiedliwości Rzeczpospolitej oraz podmiotowości i dobra Jej obywateli.
Jako Post Scriptum – dla przypomnienia i konstruktywnej równowagi – dodajemy „12 Prawd o państwie prawa, wolności i sprawiedliwości”.
Opracowanie (PDF) można poprać tutaj.
Stowarzyszenie STOP BANKOWEMU BEZPRAWIU
Kłamstwo nr 1 – że są to „kredyty”.
To NIE SĄ kredyty. Obowiązująca w Rzeczpospolitej ustawa prawo bankowe (art. 69 pkt. 1) stanowi całkowicie jednoznacznie, że umowa kredytowa należy do kategorii umów nazwanych: „przez umowę kredytu bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu”.
W świetle tego absolutnie podstawowego dla działalności kredytowej prawa, na kredytobiorcy ciąży obowiązek oddania bankowi wyłącznie kwoty odpowiadającej „wykorzystanemu kredytowi” wraz z odsetkami i prowizją. Sytuacja, w której kwota należna jest niemożliwa do określenia jest sprzeczna z istotą kredytu, a spłacany „kredyt” jest praktycznie niemożliwy do spłacenia, bo ciągle rośnie i dziś u wielu „kredytobiorców” naliczony dług stanowi dwukrotność, a czasem nawet trzykrotność pożyczonej kwoty znana jest z działalności przestępczej, a nie nadzorowanej przez państwo praktyki instytucji finansowych.
Kłamstwo nr 2 – że są to „kredyty walutowe”
Są to instrumenty finansowe, które nie mają nic wspólnego z kredytami walutowymi, bo banki przekazały klientom złote polskie. Dla celów tych „kredytów” nie kupowały, ani nie sprzedawały franków, pozorując te zakupy jedynie kilkugodzinnymi ruchami księgowymi, by sprostać formalnym wymogom. Naliczanie klientom marży od różnicy kursu kupna i kursu sprzedaży (tzw. spreadu) jest zatem wyłudzeniem. Gdyby banki rzeczywiście kupowały franki, przy tak ogromnej akcji kredytowej – popyt na nie, a więc także ich kurs – wzrósłby błyskawicznie, takie są mechanizmy rynku. Przez wiele miesięcy zmasowanej akcji kredytowej kurs franka jednak tkwił bardzo nisko, popytu na franki nie było, nikt ich nie kupował, ani klientom nie przekazywał.
Sporządzony z roku 2009 raport Narodowego Banku Szwajcarii stwierdza (m.in. na podstawie danych z Narodowego Banku Polskiego), że „w akcji kredytowej w Polsce franków nie było”.
Kłamstwo nr 3 – że można je „przewalutować”
Nie może być mowy o żadnym „przewalutowaniu” na złotówki, bo klienci otrzymali od banków polską walutę – mówią o tym zapisy w umowach wskazujące sposób uruchomienia kredytu w złotych większość umów jest także spisana w złotych polskich. Zamiast tego stosować więc należy pojęcie „odwalutowania”, czyli ustawowego przecięcia bezprawnego powiązania złotowych kredytów z kursami walut obcych.
Kłamstwo nr 4 – że to kredyty „waloryzowane”.
Zgodnie z polskim i europejskim prawem, waloryzacja to uzgodnione przez strony umowy odniesienie jej do czynnika pozaumownego po to, by zabezpieczyć istotę owej umowy, zabezpieczyć istotę świadczenia, na które się obie strony umówiły. Sytuacja, w której „waloryzacja” całkowicie zmienia sens umowy, dewastuje istotę świadczenia i jest źródłem bezpodstawnego wzbogacenia jednej ze stron kosztem strony drugiej – nie jest waloryzacją, ale dokładnym jej zaprzeczeniem.
Bankierzy użyli pojęcia waloryzacji, by potanić „kredyty walutowe” i radykalnie zwiększyć ich sprzedaż, nie bacząc na fakt, że w ofercie fałszują prawnie zdefiniowaną instytucję waloryzacji.
Kłamstwo nr 5 – że są to „kredyty hipoteczne”.
W kredycie hipotecznym – jak mówi jego nazwa – zabezpieczeniem przekazanej kredytobiorcy kwoty jest wpis na hipotekę finansowanej nieruchomości. Spekulacyjne instrumenty, które sprzedano Polako