Ila
/ 83.12.164.* / 2016-03-29 09:44
Nie rozumiem, jak ktoś, kto nigdy nie miał własnej rodziny, nie musiał jej utrzymać, poopłacać rachunków, zapewnić wykształcenia i startu w dorosłość dzieciom, może się wypowiadać w takich kwestiach. Ja sama dwa razy próbowałam zmienić pracę, dokształcałam się, przekwalifikowałam, i co ? za pierwszym razem byłam trzy lata bez pracy, za drugim ponad rok. A w końcu przyjęłam co było, bo przecież jakoś trzeba żyć. Takie banialuki, to ksiądz może sobie pogadać do lustra. Mieszkam w małej miejscowości z całą rodziną. Dobrą pracę to mają tylko ci, którzy są przy władzy i mają układy. Ksiądz pewnie powie, to się trzeba przeprowadzić tam, gdzie jest praca. Ale wszędzie jest tak samo, bo mam znajomych, którzy wracają w rodzinne strony. Pogoń za lepszą pracą nic nie dała bez odpowiednich pleców. A dlaczego ja mam uciekać z rodzinnych stron, zostawiać starych rodziców samym sobie?