Ryszard P.
/ 89.74.99.* / 2016-03-28 12:24
Do tej pory miałem wrażenie, że ks. J. Stryczek jest człowiekiem, który dostrzega i czyni przede wszystkim dobro wobec innych ludzi. Po przeczytaniu tych wypowiedzi zauważyłem, że rzeczywiście dostrzega on i czyni dobro ale nie dstrzega zła i również czyni zło. O taki daltonizm myślowy nigdy bym go nie posądził, a jednak wyrósł on w podobny sposób jak "giganci" swojej "płacy" ale napewno nie z wysiłku własnej pracy. Ks. J. Stryczek mówi, że Jezus wcale nie kazał się dzielić (skąd taka "wielka" wiedza). A jednak Jezus dzielił się ze wszystkimi kawałkiem chleba i rybą, nikogo nie pozostawiał głodnym, widocznie ks. J. Stryczek czytał jakąś biblię o Jezusie biznesmenie? . A może ks. J. Stryczek doczytał się, że Jezus nauczał aby się z nikim i niczym nie dzielić? Zdumiewające wypowiedzi ks. J. Stryczka. Nie widzi on również nic niemoralnego w tym, że prezes banku zarabia 36 tys. zł dziennie, i należy się domyśleć również, że nie ma też nic niemoralnego, gdy pracująca po 8 czy 10 godzin dziennie pochylona, nie odrywająca wzroku i rąk szwaczka, zarabia ok. 1500 zł miesięcznie, a ok. 60 zł dziennie. Przecież wg "teorii" ks. J. Stryczka, nie jest ona przecież skazana na tę pracę, a " jeśli tak się czuje to się zagubiła" jak powiada ks. J. Stryczek. Szanowny ks. J. Stryczek, to ksiądz się zagubił w tym wszystkim i pewnie dożo naczytał o ekonomii dziewiętnastowiecznego kapitalizmu. Ale tam też niewiele jest szczegółów jak dzielić. W tych właśnie zasadach ekonomicznych jest co prawda podane, że pensja menedżera powinna być skorelowana z wynikami firmy i to prawda, ale do połowy (jest to ta trzecia góralska prawda), i to tylko na poziomie mikroekonomicznym, czyli firmy. Patrząc szerzej np. na cały organizm państwa i jego społeczeństwa, wysokość tej pensji meneżera powinna być także skorelowna z wysiłkiem fizycznym lub umysłowym jaki on wkłada w swoją pracę i możliwościami wynagradzania przez to państwo. Chociażby można było ten element w jakichś sposób nawet pominąć, to powinien ks. J. Stryczek wiedzieć, że ci właśnie menedżerowie i całe ich otoczenie miało największy wpływ na ustawodawstwo państwowe aby w sposób prawny zapewnić sobie takie zasady wynagradzania, które nie koniecznie uzależnione są w pełni od wyników firmy, nie mówiąc już od wysiłku zatrudnionego, lecz jego formalnej pozycji zajmowanej na określonym stanowisku. Nawet osoby na takim, odpowiednim stanowisku, które przepracowały zaledwie kilka miesięcy otrzymują na odejście milionowe odprawy, po to niby, żeby nie przeszli na podobne stanowisko w konkurencyjnej firmie. Według mojej opinii jest to tylko "ściema", a ten niby menedżer, to najczęściej nie jakiś cudotwórca lecz przeciętny, wykwalifikowany pracownik, najczęściej umocowny tylko w elitach partyjnych lub biznesowych. Jest to jednak za szeroki temat aby dalej o tym polemizować. Drogi nasz księżę, niech Ksiądz nie wypowiada się tak radykalnie na tematy społeczno-polityczne, a nawet teologiczne bo wydaje mi się, że się Ksiądz zagubił, no może poza "Szlachetną paczką", nie powiedział tego Ksiądz, ofiarowaną bardziej przez bliższych ubóstwa, zy też biznesmenów?