Spiderx
/ 84.10.164.* / 2008-07-05 01:02
Hej Panie i Panowie, w przedstawionej sytuacji (górnictwo) są dwie możliwości - albo prezentujący wyniki urząd nie podaje prawdziwych danych albo wy . No nie ma innej opcji ;) Zabawa polega na tym, iż urzędy podające dane prezentują je na podstawie DANYCH otrzymanych z WASZYCH zakładów pracy. Nie biorą tych danych z kosmosu gdyż po prostu dane nie zgadzałyby się z tymi, które uzyskuje się dla innych branż. Czyli urzędy prezentujące dane możemy niestety odrzucić :)
Zostaje opcja nr 2. Czyli jeżeli mówicie prawdę to znów zostaje kilka opcji.... W górnictwie pracuje 60 000 ludzi. Czyli albo piszą tylko ci, którzy mało zarabiają, albo połowa zarabia 2000 a druga połowa (30 000) zarabia ponad 10 000 zł (jak to możliwe że tego nie zauważyliście???) albo... istnieje trzecia opcja. Raczej mało prawdopodobne aby choćby nawet 1000 osób z 60 tysięcznej kadry zarabiała aż takie krosie aby zawyżyć średnia. Jak gigantyczne musiałyby być ich zarobki??? 100 000 miesięcznie, więcej??? Więc powiem wam na jakiej podstawie tworzone są takie dane. Kadrowa otrzymuje z GUS druk (bodaj Z-3) gdzie wpisuje zarobki grup pracowniczych z danego okresu. Wpisuje tam WSZYSTKIE zarobki, nie tylko podstawę z umowy. Tu jest ukryty sekret ;):):) Bo sami pomyślcie... 2 000 zł x 12 miesięcy - 24 000 zł brutto na rok. Weźcie do ręki pit (40/11b) jest tam 24 000 zł??? Zarabia ktoś tyle w górnictwie?????????? Ktokolwiek???
Pracowałem w kilku różnych zakładach pracy, prowadziłem też analizy statystyczne dotyczące zarobków (zawsze grup, nigdy poszczególnych osób - rzadkie pojęcie, etyka zawodowa). Robiłem zestawienia dochodów urzędników, nauczycieli, górników... Prawie NIGDY nie zdarzyło się aby roczne zarobki zgadzały się z tymi z umowy.... Więc - trochę przyzwoitości... Trochę obiektywizmu... Zauważcie, iż zawsze największe pretensje mają osoby zatrudnione na państwowych posadach, często takie, które dodatkowo mają zapewnione pomostowe emerytury... "Obym miał pracę lżejszą niż sen, po której przejdę na wczesną i wysoką emeryturę". Zgadza się, każdy by tak chciał. Ja jestem za. Tylko pozostaje pytanie - KTO ma na to pracować??? Bo chyba wiecie skąd bierze się dochód, emerytura itp? Ja (i podejrzewam - większość Polaków) jestem za podwyżkami wynagrodzenia. Problem tylko polega na tym, że niektórzy pracują na posadach państwowych a niektórzy na prywatnych lub wręcz prowadzą własną działalność. Już znacznie mniejsza część społeczeństwa jest za równym traktowaniem osób na posadach państwowych i prywatnych. Zależy, gdzie kto pracuje :) Brutalna prawda jest taka, że w latach 1992-2003 społeczeństwo dopłaciło do branży górniczej ponad 40 MILIARDÓW złotych (raport NIK - kto chce, ten znajdzie). Więc gdyby ktoś górnikom zabierał ich wypracowany zysk sam zaprotestowałbym pierwszy, wielu innych pewnie też... A tak, cóż...
Na koniec zagadka. Istniał (i istnieje) projekt zamiany kopalni w spółki akcyjne kontrolowane w 100% przez skarb państwa. Niby nic w stosunku właścicielskim się nie zmienia a jednak branża broni się przed tym rękami i nogami. Wiecie dla czego? Spółka akcyjna ma obowiązek przynosić zysk. Na co on pójdzie określa statut. Ale tez nie ma za bardzo możliwości dofinansowania ze skarbu państwa :) Czyli taka spółka byłaby w pełni wystawiona na działanie rynku. Nastąpiłoby przetasowanie układów wzdłuż i wszerz.... I przed tym branża będzie się broniła póki starczy sił.