Kupiłem 7 lat temu mieszkanie ze współwłaściecielm na kredyt hipoteczny. Chcemy teraz, żeby całoś kredytu i mieszkanie (jeszcze nie spłacone) przepisac na mnie. Załóżmy, że mieszkanie jest wycenione na 200 tys złotych. Umówiłem się ze współwaścicielem, że zapłacę mu za jego połowę, połowę dotychczas wspólnie poniesonych kosztów, czyli jeżeli wspólnie teraz spłacaliśmy i wydaliśmy na wszystko 20 tys. to ja odkupie od niego tą połowę za 10 tys zł. Notariusz powiedział mi, że na umowie kupna/sprzedaży tej połowy mieszkania powinna byc realna kwota połowy czyli 100 tys zł bez względu na to, że ja współwłascicielowi zapłace 10 tys... bo inaczej urząd skarbowy może dochodzic czegoś tam. Pytanie: skoro ja mam zapłacic formalnie współwłascicielowi zdaniem notariusza 100 tys a potem jeszcze spłacic hipotekę, to całe mieszkanie warte 200 tys bedzie mnie kosztowało 300 tys zł. Gdzie tu logika? Czy notariusz ma rację?