kółko i krzyżyk
/ 83.3.115.* / 2015-12-15 13:55
A kto, fizycznie, w okienku czy przy stoliku, dawał taki kredyt? Pejsaty spekulant, czy doradca bankowy? Wg mnie tę odpowiedzialność należy rozłożyć pomiędzy namawiającego ze względu na swoją prowizję pośrednika kredytowego, który musiał mieć świadomość ryzyka kursowego, oraz nie mającego pojęcia o takim ryzyku klienta.
Bo tłumaczenie wszystkiego "spekulantami", "żydowską finansjerą" itd. przypomina zachowanie ciemnego, średniowiecznego chłopa, który nie rozumiejąc zjawiska wyładowania atmosferycznego każdy grzmot uważał za "gniew boży", a chore dziecko wkładał na trzy zdrowaśki do pieca chlebowego.