GPW w górę, ale na rynku bardzo nerwowo
(ISB, PAP, GPW, Inf. wł., tm/17.08.2007, godz. 11:00)
Dzisiejsza sesja na warszawskim parkiecie znów rozpoczęła się od spadków. Tym razem jednak były one już zdecydowanie mniejsze niż wczoraj. Na otwarciu WIG20 stracił 0,59 proc. i miał wartość 3310,40 pkt, a WIG 0,85 proc. osiągając wartość 55040,78 pkt. Później jednak inicjatywę przejęli kupujący i rynek zaczął nieznacznie zyskiwać na wartości.
O 10.55 WIG20 rósł 0,13 proc., a WIG spadał o 0,45 proc. Mocno tracił za to indeks małych spółek mWIG40, około -1,9 proc. Na rynku wciąż panuje ogromna nerwowość. Podobnie jest też na giełdach europejskich. Notowania giełd światowych i GPW
Na początku sesji naszych inwestorów do sprzedaży akcji skłoniła sytuacja na giełdzie japońskiej, gdzie indeks Nikkei stracił aż 874,81 pkt - czyli 5,4 procent.
Pomimo to, zdaniem analityka firmy AZ Finanse Krzysztofa Barembrucha sytuacja na światowych giełdach może się nieco ustabilizować, a klasyczną reakcją na spadek cen o 6-8 proc. w ciągu jednego dnia powinno być silne wzrostowe odreagowanie.
Patrząc na rynek chłodnym okiem trudno się doszukać uzasadnienia do dalszego spadku cen akcji. Indeksy straciły w ciągu kilku tygodni od 20 do 25 proc., wracając do poziomów z marca. Inwestorzy pozbyli się więc większości swoich tegorocznych zysków. Tymczasem w krajowej gospodarce nie dzieje się nic złego (a wręcz przeciwnie), zaś wyniki większości spółek są zadowalające (owszem, było kilka niemiłych niespodzianek, ale nie zmieniają one ogólnie pozytywnego obrazu). Nie sposób też nie zauważyć, że obecna korekta osiągnęła już taką skalę, jak ta ubiegłoroczna, majowa. Możemy się być już bardzo blisko dna - dodaje Barembruch.
Jest tylko jedno „ale”: zachowanie klientów funduszy inwestycyjnych. Ich decyzje o umarzaniu jednostek uczestnictwa to potencjalna bomba z opóźnionym zapłonem. Jeśli klienci funduszy akcji - zwłaszcza małych i średnich spółek - zaczną umarzać swoje aktywa, fundusze będą musiały sprzedawać
akcje nie bacząc na ceny. A ponieważ płynność jest niewielka, np. w czwartek z 2,7 mld zł obrotów aż 1,9 mld zł przypadło na
akcje 20 największych spółek, każde duże zlecenie sprzedaży złożone „z musu” przez fundusze może spowodować poważny spadek cen akcji. Przyszłość giełdy jest więc nie tylko w rękach amerykańskich kredytobiorców hipotecznych, ale i krajowych ciułaczy. Oby utrzymali nerwy na wodzy, a wszystko skończy się dobrze - czytamy w komentarzu.
Podobnego zdania jest też analityk Domu Maklerskiego X-Trade Brokers S.A. Marcin Kiepas.
Panika to paradoksalnie nie jest do końca taka złą wiadomością dla posiadaczy akcji. Na giełdzie działa ona bowiem oczyszczająco i często kończy przecenę lub pewien jej etap. Takie twierdzenie było zasadne szczególnie wczoraj wieczorem, gdy główne amerykańskie indeksy, wybroniwszy się wcześniej przed potężnymi spadkami, zakończyły czwartkowe notowania na neutralnych poziomach - czytamy w komentarzu.
Jeżeli inwestorom w Warszawie, ale również i na europejskich parkietach, uda się dziś opanować emocje, to pojawi się szansa nawet na 2-3 tygodniowe odbicie - dodaje Kiepas.
Giełada w końcu odbija się od dna?
Kupować LC czy sprzedawać?