kwant2000
/ 2010-08-31 13:33
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Dlaczego Bolszewia, wraz ze swoimi wiernymi "różowym-czerwonymi klakierami" z taką determinacją broni Wałęsy? A jednocześnie bezpardonowo atakuje przy każdej nadarzającej się okazji Kaczyńskiego i IPN. Dlaczego komuna broni człowieka, który rzekomo ją obalił? Broni tego niegodziwego człowieka, bo ma mu dużo do zawdzięczenia. To nie kto inny, jak właśnie Wałęsa rozpostarł parasol ochronny na procesem uwłaszczenia komunistycznej nomenklatury na majątku narodowym Polaków, skutecznie zablokował na lata proces dekomunizacji i lustracji w Polsce.
Czy my Polacy mamy w ogóle cokolwiek do zawdzięczenia Wałęsie? Czy zrobił coś dla Polski? Czy słusznie IPN przyznał Wałęsie status pokrzywdzonego? Czy były okresy w życiu Wałęsy, który możemy z perspektywy czasu oceniać zdecydowanie pozytywnie? Na przestrzeni blisko 40 lat był taki jeden okres w jego życiu - lata 75...76 ubiegłego wieku. W tym czasie Wałęsa zdał sobie sprawę, że Bolszewia po prostu go oszukuje, a esbecy, którzy z nim przeprowadzali wielogodzinne rozmowy robią mu wodę z mózgu. Wówczas, po pięciu latach donoszenia na kolegów, łapczywego brania od SB pieniędzy za donosy na najbliższych, Wałęsa zaczął na zebraniach krytykować zarówno dyrekcję, jak i władze PRL, mylnie zakładając, że jest nietykalny, chroniony przed zwolnieniem z pracy przez swoich kumpli z aparatu bezpieczeństwa, którym tak wiernie służył od grudnia 1970 roku. Nie wierzył, że dyrekcja stoczni odważy się jego zwolnić. Przeliczył się. W 1976 roku wyrzucano go ze stoczni.
Po zwolnieniu ze stoczni, Wałęsa zatrudnił się w Gdańskim ZREMB-ie. Był na tyle załamany, że przez dwa lata zupełnie odsunął się od działalności związkowej. Nie wziął nawet udziału w strajku zorganizowanym przez załogę ZREMB-u w czerwcu 1976 roku. Przełomowy dla Wałęsy był rok 1978. W tymże roku nawiązał kontakt z działaczami Wolnych Związków Zawodowych. Kierownictwo WZZ z dużą nieufnością odnosiło się do Wałęsy, podejrzewając go o związki z SB. Jednym z powodów tych podejrzeń była próba nakłonienia działaczy WZZ do działalności czysto terrorystycznej polegającej na wysadzaniu komend milicji i komitetów PZPR. Uznano, że Wałęsa, albo jest szurnięty, albo jest esbecką wtyką, stąd ważne decyzje WZZ zapadały pod nieobecność Wałęsy.
Dystans czołowych działaczy WZZ jeszcze się zwiększył, kiedy to w 1979 roku Wałęsa przyznał się do współpracy z SB. Niecodzienne wyznanie, nota bene nagrane na taśmę magnetofonową miało miejsce w mieszkaniu państwa Andrzeja i Joanny Gwiazdów, przy obecności Anny Walentynowicz, Leszka Zborowskiego i Kazimierza Szołocha. Ten ostatni był Przewodniczącym Komitetu Strajkowego w stoczni w 1970 roku. Wyznanie Wałęsy było szokiem nawet dla tych działaczy związkowych, którzy już wcześniej odnosili się z rezerwą do Wałęsy, podejrzewając go o agenturalną działalność.