koda123
/ 79.162.138.* / 2011-09-30 21:49
Dlaczego media winny być obiektywne i co się dzieje, gdy takie nie są.
Aby wyjaśnić dokładnie problem stwarzam hipotetyczną sytuację. Istnieje klasa, do której uczęszcza
niejaki Donald Tusk. Nauczycielka nazywa się Pani Nieobiektywna (nieobiektywne Media). Przyjrzyjmy się czterem latom (klasom) edukacji (rządzenia) i zobaczmy jak faworyzowanie wpływa na ucznia. Już w pierwszym roku Donald okazuje się być mało zdolnym uczniem, ale wykonał kilka
ciekawych zadań, które warte były oceny i szacunku (schetynówki, orliki). Można powiedzieć, że
zważywszy na małe zdolności, zasługuje na uznanie. Mija rok, kończy się pierwsza klasa, a zaczyna druga. Pan Donald przestaje się uczyć, bowiem zauważa pewną prawidłowość, że i tak, niezależnie od tego jak odrobi zadanie, zawsze dostaje piątkę (obiecuje znieść senat, obiecuje ograniczyć kompetencje prezydenta, obiecuje reformy, ogólnie dużo obiecuje). Mija drugi
rok. Zaczyna się trzeci. Donald zadowolony z tego, że i tak za same obietnice zrobienia zadań dostaje pozytywne oceny, spóźnia się na lekcje, wolny czas spędza w piaskownicy w Sopocie, w klasie zaś pojawia się sporadycznie. Mija trzeci
rok i zaczyna się czwarta klasa. Tusk nadal chwalony przez Panią Nieobiektywną nie dość, że nic nie
robi to jeszcze zaczyna szkodzić, drze książki, rysuje biurko (przykład, podwyższenie Vat,
ograbienie OFE, niekorzystna umowa gazowa z Rosją). Celem opisu tej klasy, tego ucznia, i taj pani jest przekonanie, że jeśli media bezkrytycznie popierają stronę rządzącą
władza gnuśnieje. Władza staje się coraz mniej skuteczna, aż w końcu przestaje działać
zupełnie. Gdyby media były obiektywne i chwaliły za sukcesy jak np. orlik, schetynówki, co
niewątpliwie jest zasługą, jednocześnie krytykowały za słuszne błędy: stocznia, afera hazardowa,
drogi, kolej, umowa gazowa, brak reform, OFE, VAT; Donald miałby impuls do działania i wiele innych
spraw nie zostałoby zaniedbanych. Krytyka z początku spowodowałoby wahnięcia sondaży, ale
zachęciłoby rząd do działania. W klasie u Pani Nieobiektywnej; nie ma jednak presji, nie ma działania.
Podstawowa zasada behawioryzmu. Reakcja taka jaki impuls. Dlatego, uważam, że za obecny katastrofalny stan Polski winę ponosi w większej mierze nauczycielka Pani Nieobiektywna; niż sam Tusk, który przez Panią Nieobiektywną wychowany został na rozpieszczonego gówniarza. Donald Tusk nigdy nie miał predyspozycji do bycia człowiekiem reform i działania (zdanie przytłaczającej większości politologów). Tu jednak pojawia się paradoks. Bo oto dzięki działalności Pani Fakt przeciętny uczeń (w historii wielu przeciętnych ludzi dzięki uporowi osiągało wiele) po czterech latach rządzenia stał się uczniem miernym . W chwili obecnej Tusk ma gorsze kwalifikacje do rządzenia, niż cztery lata wcześniej. Szkoda, że rola czwartej władzy dla niektórych mediów nadal pozostaje zagadką.