Sprawy ciągną się latami i to bynajmniej nie dla tego, że sędziowie się nie wyrabiają. Proszę przejść się do najbliższego sądu i zobaczyć - pustki. Żadnych rozpraw. Czyli tu nie chodzi o ilość spraw, tylko o co innego. Tym czymś są - jak nie wiadomo o co chodzi - pieniądze (oczywiście). Niestety władza (aktualna, poprzednia i jeszcze poprzednia i tak do dwudziestolecia międzywojennego) nie ma pomysłu również na ten problem - wydawało by się oczywisty.
Podsumujmy:
minimum 19% ucina nam państwo kasy w ramach podatku dochodowego, przeciętnie
VAT-u płacimy około 21% w miesiącu, ZUS & spółka zabiera około 30%.
Wychodzi na to, że mamy 70% podatek proszę Państwa, za który nie mamy opieki medycznej (bo to co jest to jest żart), nie mamy obrony kraju (to co jest to jest żart, z tych "czarnych"), nie mamy sprawnej policji (jak chcemy kogoś złapać, to płacimy prywatnym detektywom), nie mamy swojej reprezentacji w Parlamencie (posłowie i senatorowie po wyborach mają nas gdzieś). To po co my płacimy te podatki?