geodeta-1976
/ 78.8.46.* / 2012-03-05 16:16
Jestem geodetą. Posiadam 3 zakresy uprawnień. Dla nie wtajemniczonych powiem, że większość geodetów posiada 1 zakres, najwyżej 2. Czytam i trafia mnie szlag. Po jakiego diabła uczyłem się to tych cholernych egzaminów? Za każdym razem min. 3-5 miesięcy tęgiej nauki. Cóż, ja przynajmniej wiem co wiem i uważam się za w pełni przygotowanego do swojego zawodu. Często spotykam się jednak z kolegami, którzy robią opracowania na tak zwaną "pieczątkę" kolegi. Drżyjcie ludziska, jak się zaczną problemy z dokumentacją na Wasze nowe upragnione domy. Wydacie kupę kasy na projektantów, (grosze na geodetę) a kiedy przyjdzie wyznaczać budynek i okaże się, że granice na mapie do celów projektowych "geodeta", po dwuletnim PSZ w trybie zaocznym, wniósł na podstawie geoporlalu. Ale na pocieszenie powiem, że taki bździarz będzie musiał być ubezpieczony. Fajnie - przecież budowa opóźni się tylko o min. rok. Masakra.
Zatrudniam wielu młodych geodetów i spodziewam się, że zaraz wszyscy odejdą, bo przecież będą mogli uprawiać wolny zawód. Z całą stanowczością powiem, że studia w Polsce w żadnym przypadku nie przygotowują do uprawiania zawodu geodety. Kontroluję pracę moich ludzi i wiem, że dobrzy zawodnicy potrzebują ok roku do tego, aby w miarę dobrze prowadzić pomiary i przygotowywać dokumentację. Niektórym zajmuje to 3 lata, a jeszcze niektórym.... całe życie i w zasadzie po 5 latach powinni dać sobie spokój, bo się nigdy nie nauczą.
Ja sobie poradzę, ale pracowników technicznych trzeba będzie zwolnić i 15 osobowa firma pójdzie w niebyt. Czy na pewno o to chodzi w ochronie interesów konsumentów? Szkoda gadać.