Posłowie rzeczywiście powinni zejść na ziemię, a Pani Ewa szczególnie.
Samo zajmowanie stanowiska nie upoważnia ją do szastania pieniędzmi za w sumie lekka pracę. NIC NIE WIEM ja i inni ludzie jak wygląda praca posła i marszałka, więc dla mnie to zwyczajne nieroby. Najgorsze jest to że to MY ICH WYBIERAMY co cztery lata , niestety ciągle tych samych, a oni myślą że to im się należy.. ja się nie zmieni skład sejmu w Polsce nic się nie poprawi.

Już wiadomo dlaczego nam każe się oszczędzać, bo "politycy muszą dostać wysokie premie". Szkolnictwo, Służba Zdrowia, Służby Mundurowe to budżetówka. a politycy to z jakich pieniędzy są utrzymywani!!!! Ludzie naprawdę ciężko pracują za "PSIE PIENIĄDZE". O podwyżkach 50cio złotowych cz jakichkolwiek nagrodach mogą zapomnieć, a tutaj proszę!!!!
Denerwuje mnie, dla przykładu: Biedna rodzina ledwo wiąże koniec z końcem i popełnia jakieś głupstwa, a czasem dochodzi nawet do tragedii. Wówczas politycy, właśnie ci którzy ustanawiają prawo, którzy powinni pomagać i być "PRO" wspólnie z mediami podnoszą larum i czasami nawet nie słusznie niszczą takie rodziny, ludzi, bo pokazują ich w złym świetle. Według mojej oceny to media także mają swoje "za uszami" zajmując się czasem ************" i łatwymi sprawami, bo tak wygodniej. Oczywiście tutaj nie wszystko jest w jednym kolorze, bo media robi dużo dobrej i rzetelnej roboty. Nasi politycy zajmują się p********* i samymi sobą np. Smoleńskiem, co jest dla mnie zwykłego obywatela żenujące. Ono, albo zapomnieli dlaczego tam właściwie są, albo nie mają takiej władzy, argumentów i środków aby pomagać ludziom. Gdzie jest socjal w tym kraju????? Oni często porównują Polskę do innych państw, co jest dla mnie śmieszne i żenujące. W każdym normalnym państwie jest socjal, ludziom się pomaga. Jak słuchałem ostatni p. Ministra Nowaka u T. Lisa, to miałem wrażenie, że nie wie co, o czym mówi, albo zastanawiałem się czy wierzy sam w te brednie. Takich mamy całe mnóstwo. Szkoda mi więcej słów na tych wszystkich co nazywają się politykami, bo musiałbym kląć, a po co!!!!

Ludzie pracują po 1600 zł brutto ,a Pani Kopacz przyznaje sobie nagrody za jeden rok ...w wysokości 28 pensji pracownika pracującego za 1600 zł brutto tzn równowartość dwóch lat i 4 miesięcy.

Czy w Polsce może być dobrze, że niefachowiec od ekonomii czyli lekarz usiłuje stawać się specjalistą od ekonomii???

W medycynie lekarze by wyśmiali każdego, kto by chciał operować pacjenta nie mając wykształcenia medycznego i byłby zagrożony karą więzienia, uznany były jako znachor.
A Kopacz nie mając wykształcenia ekonomicznego usiłuje leczyć społeczeństwo w Polsce prawem i chce uchodzić za wybitnego specjalistę od ekonomii??? Kopacz jest tylko znachorem ekonomii i winna odsunąć się od władzy, bo nie zna się na tym!!!

Jest to jawne s************, a uchwalane prawo jest często sprzeczne i nielogiczne. Za co ci ludzie biorą pieniądze. Typowy przykład dorwania się do koryta. Oni nie mają żadnej klasy.

W każdej większej prywatnej firmie, której podstawowym celem jest osiąganie zysku dla jej właściciela, są bardzo precyzyjnie określone zasady premiowania i tworzone dla ich potrzeb obsługujące je aplikacje. Uwzględniają one zarówno całościowe wyniki finansowe firmy, jak indywidualną ocenę pracownika w kontekście nałożonych na niego zadań, parametrów efektywnościowych oraz zaangażowania na każdym szczeblu funkcjonowania. Jeśli wynik ogólny jest mierny, to po kieszeni dostają proporcjonalnie wszyscy, a odkładana przez cały rok zgodnie z reulaminem premiowania i pozostająca do do podziału według dyspozycji właściciela "resztówka" przeznaczana jest na sparametryzowane premiowanie indywidualne. Jeśli zadane parametry oceny indywidualnej są mierne, to pracownik na każdym szczeblu funkcjonowania dostaje po kieszeni po raz drugi. Jeśli jego indywidualna, pozaparametryczna ocena jest również słaba (niski poziom aktywności i zaangażowania, unikanie odpowiedzialności, nie radzenie sobie z problemami, mała samodzielność w podejmowaniu decyzji), to dostaje on po kieszeni po raz kolejny. Nawet jeśli wszystkie z powyższych wymogów wydają się być spełnione, to zawsze w gestii właściciela pozostaje jeszcze decyzja o obcięciu wszystkich potencjalnych benefitów ze względu na ogólny interes firmy (cash-flow, wcześniejsze zobowiązania, planowane inwestycje).
Czym więc różni się w takiej sytuacji prywatna firma od instytucji rządowych ? Przede wszystkim "pracownicy" tej ostatniej zatrudnieni są tam ze względu na społeczną i państwową misję, dbanie o interes Państwa, gospdarki i wszystkich obywateli, a nie generowanie zysków, autokreację, wyrażanie swoich prywatnych, czasami idiotycznych poglądów za społeczne pieniądze (in vitro, przekonania religijne, szowinizm, homofobia, związki partnerskie, czy zwykłe prostactwo), o czym powinni sobie pamiętać każdego ranka stając przed lustrem. Ponadto, ich stały, kilkuletni i trzymany kurczowo etat, na którym wykazują się rażącym najczęściej brakiem kompetencji (za który w oprywatnej firmie wylecieliby na zbity pysk), opłacany jest z pieniędzy wszystkich podatników (z włączeniem tych z coraz szerszego obszaru biedy) i nie grozi im natychmiastowa utrata "pracy", jak pozostałej części pracującego na ich nieprofesjonalne działanie społeczeństwa. Wreszcie, za podejmowanie głupich decyzji wydają się oni odpowiadać jedynie politycznie i przed swoimi partiami, a nie przed właścicielem (czyli społeczeństwem) i nie swoją własną kieszenią, tylko (znowu) pieniędzmi zaciskających permanentnie pasa obywateli, poprzez kolejne podatki, obciążenia i utrudnienia, finansujące ich wieloletnią niekompetencję.
Użycie w takiej sytuacji w stosunku do nich argumentów o etyce, solidaryźmie, czy zwykłej uczciwości wytypowanych przez obywateli do ich reprezentacji, przerasta więc chyba poziom ich intelektualnej percepcji. Ale jest to oczywiście wina nas samych, czyli wyborców, ograniczających się do dokonywania analiz jedynie przez pryzmat koloru oczu lub krawata, przepychanek na poziomie 'my' i 'oni', albo tego, czyja prawda jest bardziej 'mojsza', niż moja własna.
Bo zasadniczo piłka jest krótka : brak zysku dla ogółu, brak kompetencji, brak wyniku indywidualnego, to po prostu brak premii. Chyba, że mówimy o zakładzie pracy chronionej. Tylko w tym przypadku, chronionej raczej przez ogół wybierających swoich faworytów obywateli ...

Miesięczna renta chorobowa mojego kolegi (po operacji serca) to 1.035,-

jeżeli to jest zakład pracy, to dlaczego w "stołówce" jest wódka?