Tani Drań
/ 93.159.53.* / 2014-02-18 17:36
Już dawno nikt nie użył tak okrągłych słów na określenie tak dramatycznych wydarzeń. Rzeź dokonana przez ukraiński reżim została przez Donalda Tuska uznana za "negatywne przyspieszenie". Co więcej - według oceny premiera "odpowiedzialność za obecną sytuację rozkłada się na obie strony sporu".
Dziesiątki rannych cywilów leżą na chodnikach na ulicy Instytutowej w centrum Kijowa, zajętej dziś przez siły MSW po zamieszkach z przeciwnikami władz. Milicja potwierdziła oficjalnie śmierć pięciu opozycjonistów.
Co na to polskie władze? Radosław Sikorski na początku ograniczył się do skopiowania na Twitterze wpisu swojego rzecznika, który wezwał strony konfliktu na Ukrainie do "natychmiastowego dialogu". Potem sam dodał wpis o potrzebie "politycznego kompromisu".
Jeszcze dalej w tchórzostwie posunął się Donald Tusk. Szturm na Majdan i dokonaną rzeź (co najmniej 5 osób nie żyje, kilkanaście jest w stanie krytycznym, dziesiątki osób odniosło obrażenia) nazwał... "negatywnym przyspieszeniem".
Odnosząc się do wydarzeń na Ukrainie w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, ocenił również, że "wszystko wskazuje na to, iż odpowiedzialność rozkłada się jednak trochę na obie strony".
"Z jednej strony opozycja demokratyczna ma prawo przypuszczać, że prezydent (Wiktor Janukowycz) znowu gra na zwłokę, choćby kształt amnestii okazał się w sposób oczywisty niesatysfakcjonujący - zauważył Tusk. - Z drugiej strony (...) doszło do szturmu na budynek Partii Regionów, dzisiaj te walki pod parlamentem. Szczególnym dramatem byłoby, gdyby potwierdziły się informacje o trzech ofiarach śmiertelnych. To pokazuje, że o kompromis jest jednak bardzo, bardzo trudno".
Oto ofiary "negatywnego przyspieszenia", współodpowiedzialne według Tuska za swoją śmierć: