Rośnie popyt na
akcje po lepszych danych o sprzedaży detalicznej w USA
Włodzimierz Uniszewski
13.05.2008 15:07
Czytaj komentarze(0)
Rozczarowujące raporty kilku europejskich banków i niespodziewanie wysoki odczyt brytyjskiego wskaźnika inflacji skutecznie zablokowały dzisiaj popyt na największych rynkach Europy. W Wielkiej Brytanii zaczęto przebąkiwać nawet o stagflacji. Nastroje na Wyspach pogorszył też raport z rynku nieruchomości potwierdzający wyraźną presję na spadek cen.
Przed publikacją raportu o wielkości kwietniowej sprzedaży detalicznej w USA ignorowano inne informacje napływające na rynki. Wal-Mart pochwalił się 7 proc. wzrostem zysku przy 10 proc. wzroście sprzedaży, nieznacznie przewyższając prognozy. Ta dyskontowa sieć detaliczna zwiększa obroty dzięki przesunięciu popytu Amerykanów w kierunku najt6ańszych towarów, aby zrównoważyć inne rosnące koszty utrzymania. Po publikacji wyników
akcje spółki nieco jednak spadły. Kiepsko poradził sobie w I kw. deweloper Toll Brothers, notując 30 proc. spadek przychodów. Także oficjalne potwierdzenie zakupu EDS przez Hewlett Packarda za ponad 13 mld USD nie spowodowało wzrostu amerykańskich kontraktów terminowych, które znajdowały się cały czas pod kreską.
Poprawę sytuacji przyniosła dopiero publikacja danych o godz. 14.30. Całkowita sprzedaż detaliczna spadła w kwietniu o 0,2 proc. – po raz trzeci w ciągu ostatnich 5 miesięcy - zamiast pozostać bez zmian, ale po odliczeniu sprzedaży samochodów wzrosła o 0,5 proc., bijąc prognozę przewidującą wzrost o 0,2 proc. Oczywiście ciągle spadająca sprzedaż samochodów nie świadczy najlepiej o finansowej kondycji amerykańskich konsumentów i raczej źle wróży gospodarce, ale inwestorzy cieszą się teraz z każdej wiadomości, która może w krótkim choćby terminie posłużyć jako katalizator dalszego wzrostu cen akcji.
Reakcja rynku terminowego była jednoznacznie pozytywna – kontrakty wróciły do poziomu neutralnego, a obecnie sugerują nawet lekko wzrostowe otwarcie na Wall Street. Indeks Dax gwałtownie zawrócił z okolic dziennego minimum, a wraz z nim na północ podążył Wig20, który zyskał wreszcie szansę zakończenia dnia na plusie.
Od rana było widać, że warszawskie blue chipy nie mają za bardzo ochoty na spadek. Liczba indeksowych spółek rosnących stale przewyższała liczbę spadkowiczów. Poziom indeksu nie odzwierciedlał faktycznego układu sił, gdzie większość najcięższych spółek była nad kreską. Odbicie nie jest jednak spektakularne i pozostaje mieć nadzieję, że popyt jednak zdobędzie się na większy wysiłek niż ten wystarczający do utrzymywania rynku na linii neutralnej. Ponieważ jest szansa na wzrostowy początek sesji za oceanem, być może w ostatnich kwadransach pojawi się na GPW większa aktywność. Na razie nie zachwyca – obroty doszły dopiero do poziomu 600 mln. zł.
Wzrosty na światowych giełdach może wspierać taniejąca ropa, która traci po prognozie Międzynarodowej Agencji Energii przewidującej zmniejszone zapotrzebowanie na surowiec oraz wskutek umocnienia dolara. O godz. 16 napłyną jeszcze z USA dane o marcowym poziomie zapasów w firmach. Przemawiać będzie także kilku oficjeli z Fed. Przemówienie poświęcone zadaniom banków centralnych wygłosił już Ben Bernanke. Zapewnił, że banki centralne kooperując ze sobą są zdolne zapewnić odpowiednią płynność na rynkach finansowych.