pechowy kierowca
/ 89.73.62.* / 2010-08-09 14:03
a w sądzie róznie bywa. Postawiłam samóchód w miescu, które nie podobało się policjantom. Mimo, że stało tam jeszcze kilkanaście innych samochodów, jedynie mój nie podobał się "władzy". Nie przyjęłam mandatu - sprawa trafiła do sądu. Otrzymałam nakaz karny za PRZEKROCZENIE PRĘDKOŚCI. Oczywiście odwołałam się od nakazu karnego i zaczęło się postępowanie przed sądem pierwszej instancji. Miałam okazję zobaczyć jak "tworzy się" dokumenty w sądzie, jak zeznają świadkowie policjanci, którzy takiej sprawy nawet nie pamiętali, ale dobrze znali szczegóły, które przekazał im wcześniej [przed przesłuchaniem] pracownicy sądu. Nawet podczas sprawy sędzia ogłosiła przerwę i w tym czasie przywieziono policjanata z drugiego sądu - dobrze poinformowanego - bo były korki. Jaki był wyrok - nie trudno się domyśleć. Zostałam ukarana za czyn, który miał miejsce - zdaniem sądu o godz. 14,45 mimo, że z akt sprawy wynikało, że samochód postawiłam na niewłaściwym miejscu o 11,45. O 14,45 piekłam ciast, bo syn miał w tym dniu urodziny. Oczywiście od wyroku odwołałam się do sądu drugiej instancji. Sąd drugiej instancji na szczęście był przytomny i stwierdził, że nie mogę zostać ukarana za "pieczenie ciasta" bo nie jest to [JESZCZE] czyn zabroniony - umorzył sprawę. A policja nie mogła wnieść ponownie aktu oskarżenia, ponieważ minął rok. Dlatego nie chodzę do kabaretu - bo polskich sądów nic nie jest w stanie zastąpić. Tak bawią się w Gdańsku