Oszolomowaty
/ 79.255.109.* / 2012-11-12 17:52
Troche pózno, ale jak to mówią - lepiej późno niż za późno .... Cel tego - niech się Pani POredaktorka uczy jak się pisze artykuły (chociaż wątpię, aby kiedykolwiek dorównała umiejętnościom autora którego cytuje) i jak się patrzy trzeźwym okiem na świat:
"...Dramatyczna wiadomość z ostatniej chwili: „Nie płonie wóz TVN”
Wyłamuję się ze swojej niezłomnej zasady i zacytuję życie rodzinne. Pomyślałem sobie, że spytam młode pokolenie, no i spytałem. Krzyczę: „Chodź, chodź, zobacz”. Przyszła z jedenastoletnim bagażem życiowym i pyta: ”Ale co?”. Pokazuję palcem na telewizor: „No to!”. Konsternacja, a potem odpowiedź: „Które, gdzie?”. Z mojej strony zadowolenie i powtórzenie: „No tamto, patrz!”. Ponowna konsternacja: „To? No i co? Stoją sobie”. Tak sobie właśnie stali i patrzyli na koguty radiowozów puszczające sygnały w nieboskłon. Niemal natychmiast skojarzyło mi się marzenie brytyjskich, hiszpańskich i greckich służb prewencyjnych. Wychodzą służby na ulice, widzą na czele pochodu jakichś dziesięciu z zimnymi ogniami i krzyczą przez megafon: „Stop! Będziemy robili interwencję”. Tłum staje, jednostki prewencyjne guzdrzą się ponad godzinę z usunięciem dziesięciu wojowników z zimnymi pochodniami, poczym 50 tysięcy ludzi rusza dalej w „awanturniczym”, radykalnym marszu. Kilka zdań i czuję się kompletnie wypompowany, nie potrafiłbym dłużej ciągnąć relacji utrzymanej w tym tonie. Jakoś tak jestem skonstruowany, że piszę wątrobą, a w tym przypadku musiałbym przedłużać w nieskończoność opisywanie obrazu, który nijak nie przystawał do pasków stacji telewizyjnych i nagłówków portali internetowych. Żart umieszczony w tytule idealnie oddaje realia transmisji Marszu Niepodległości.
Całe niezdrowo podniecone towarzystwo przez kilka godzin wyczekiwało krwi, ognia, „stodoły w Jedwabnem”. Tymczasem sztandary ONR, czyli najbardziej radykalnych z radykałów, zatrzymały się grzecznie, poczekały na godzinną interwencję kilku batalionów prewencji, które udawały, że ciągle nie potrafią ugasić trzech zimnych ogni. Gdy Kaczyński agresywnie składał kwiaty na Wawelu i obłudnie wydawał komendy Kobylańskiemu, kilka godzin wcześniej zwarty ordynek szedł w pierwszomajowym listopadzie udając awangardę postępu. Średnia wieku 65 lat, dorobek życiowy – główne role odegrane w filmach dotowanych przez Gierka i Jaruzelskiego lub role bezpośrednie odegrane bez filmu. Znów się zmęczyłem, nie dam rady wcielić się w reportera towarzysza Rakowskiego, czy też zastępcę naczelnego „Sztandaru Młodych” i może dlatego ciągle mnie dziwi, że to jeszcze działa. Obrazy są coraz bardziej rozpaczliwie, nauka wywrócona dupą do góry, urządzenia wykrywają namioty pomijając „goździe żelazne”. 50 tysięcy ludzi idzie sobie i są tak spięci, żeby ZOMO nie stała się krzywda, że aż mi szkoda tych oddziałów z tarczami, które nie mają gdzie i na kim trenować. Mimo wszystko w telewizji poleci materiał, który pokaże zatrwożoną reporterkę Polsat, oplutą oponę wozu TVP1 i z hukiem legną w gruzach standardy demokracji. Przyznam się, że gubię wątek, zazwyczaj jestem lub udaję najmądrzejszego, ale teraz jestem mały Pikuś.
Nie wiem, gdzie leży prawda, z jednej strony widać wyraźnie, że taka subordynacja przynosi efekty, z drugiej nie daje mi żyć diagnoza, że grzeczność jest początkiem godzenia się z losem. Pewnie wszyscy są zmęczeni analogiami do bohaterskich czasów sprzed wieków i tych sprzed dekad, tylko nie da się zamknąć oczu na oczywistości. Błądząc dochodzę do wniosku, że metoda tkwi w latach osiemdziesiątych. Niech władza sobie paraduje ze swoimi utrzymankami, a lud niech grzecznie staje przed oddziałami prewencji. Raz się sprawdziło, dlaczego ma się nie sprawdzić drugi. Kiedyś w „Dzienniku” płonęły komitety, awanturników niesiono na drzwiach Świętojańską, dziś już płonie cała Polska, bo bikiniarz rzucił zimne ognie w stronę pokojowo nastawionych oddziałów stojących na straży porządku publicznego. Jeśli ten obraz nie dotrze do ludu pracującego miast i wsi, to ostatnią nadzieją pozostanie cena margaryny. Bóg jedyny wie, jakie czynniki uruchamiają ludzkie emocje i w jaką gałkę należy potrącić by się namiętności uruchomiły. Wiem natomiast, że puchnie rzeczywistość, nabrzmiewa niczym czyrak, objawy mieszczą się w przedziale „Tey” i Polskich Kronik Filmowych. Łudzę się, że po przetrenowaniu bikiniarzy i awanturników, spekulanci już nie przejdą. Weryfikacja mojej naiwności powinna nastąpić w najbliższym czasie, bo poza wszystkimi jajami grosz dawno się skończył, a raty wysłane.
PS No i ci ubecy, tudzież zawieszeni na czas śledztwa. Czy tego się nie dało lepiej, nowocześniej zaaranżować? .."
Tekst Matki Kurki - blogera który był gwiazda Onetu swego czasu i żródłem cytatów dla PO i jej elektoratu (za pisanie o PIS i Kaczyńskim). Obecniemu prokuratura stawia mu zarzuty za ... pisanie o Komórkowskim