Jurek606
/ 62.108.174.* / 2015-12-12 03:48
Michnik, Balcerowicz, Lewandowski, Kaczmarek, Geremek, Miller, Pawlak i inni tacy wysłali 5 mln Polaków za pracą za granicę. Emigracja pokazuje fiasko rozwoju Polski. Gdy do GB, Niemiec, Francji itp ludzie przyjeżdżają to z Polski wyjeżdżają. Pomyślcie, gdyby po 25 latach po wojnie,czyli w 1970 roku nie odbudowano np. Warszawy to byłoby widać. Teraz po 25 latach zniszczono parę milionów miejsc pracy. To mówi samo za siebie. Mamy oazy pospeerelowskie: sądownictwo, adwokatura, uczelnie wyższe, media, banki i masa spółek gdzie III pokolenie ubowców lub WSIoków ma synekury. Tam siedzą ludzie ze starego systemu, często z rodowodem - tak się składa żydowskim - nie jestem antysemitą, ale spostrzegawczym człowiekiem. Trzeba być ograniczonym, aby tego nie widzieć. Znam masę absolwentów UW, UJ, UWCS I INNYCH TZW. elitarnych uczelni, w tym technicznych, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia. Często są to ludzie siedzący w korporacjach zagranicznych, zapracowani i nie mający czasu na śledzenie spraw publicznych. Dla nich stary ubek, to po prostu 60-70 -latek będący przełożonym i często niezłym fachowcem. I to zrozumiałe, że 30-latek nie zawraca sobie tym głowy - on nie ma czasu. Problem w tym, że ta tzw. nowa elita nie ma nawet ochoty, aby zrozumieć sytuację. To ludzie urodzeni w latach 60-tych. Powiedzą, ale po co mi to. Znają języki, znają swój fach (to często bardzo dobrzy fachowcy - obracam się w tym środowisku z racji audytów, które tam prowadzę), znający świat. Tylko czy dla nich Polska coś znaczy. Świat poza pracą znają praktycznie i wyłącznie przez pryzmat dwóch, trzech wyjazdów za granicę na wakacje oraz ze zjazdów integracyjnych. Dla nich Polska to zaścianek, ale nie robią nic aby to zmienić. Oni nie mają żadnych interesów w tym. Właściwie gdyby Polska przestał istnieć, nawet by chyba tego nie zauważyli. Ot i problem. Jak i z czym do nich dotrzeć. Kaczor nie mówi językiem, który by do nich przemawiał. Ten człowiek to dla nich zaprzeczenie nowoczesności. Wstydzą się przyznać, że głosowali na niego (kto wie jak naprawdę głosują). Jesteśmy w pułapce- ale czego oczekujemy po Polsce. Wyobraź sobie Polaku - pracujesz w korporacji, jeździsz po różnych krajach, posługujesz się co najmniej jednym językiem obcym swobodnie, zarabiasz co najmniej 10 tys/mies. Więc powiedzcie mi co tym ludziom potrzeba więcej. W każdej chwili wyjadą gdziekolwiek. Więc Polska im po prostu wisi. Szczerze? - ja ich rozumiem chyba. Oni nie mają frustracji, taki porządek im w pełni odpowiada. Chcą konsumować, a na tę konsumpcję BARDZO CIĘŻKO pracują. W imię jakich wartości mają się buntować?. PISowsich - nigdy. Petru to stary znajomy dla nich, to swój człowiek, ubierający się jak oni, niezależny finansowo, mający identyczne poczucie humoru, nie świętujący "idiotycznych" powstań, wartości narodowe to abstrakcja w międzynarodowym środowisku. Nic nie poradzimy - musimy uznać ich mentalność, bo to ludzie mający bardzo duże znaczenie. Jestem jednym z nich, wyjątkowo chyba mam więcej mocy do refleksji, stąd moje uwagi. Nie czuję się zdrajcą, ciężko pracuję dla niemieckiej korporacji, potrącają mi 45 tys. podatku do polskiego budżetu państwowego rocznie. Powiedzcie - co ma mnie skłaniać do radykalnych zmian. Mam w d...ie jakieś idee, jakieś katastrofy spowodowanie przez nieudaczników, jakieś zaszłości sprzed 25 lat. Nie mam po prostu wpływu na to , bo nie mam CZASU. Mój ojciec i matka za komuny chodzili w "jednych majtkach" aby mnie wykształcić. Komuna dała mi (nie poprzez układy rodziców w ubecji czy w partii) wykształcenie, wszedłem w lata 90-te z 5-letnim doświadczeniem zawodowym. W mig opanowałem języki - taka była potrzeba, rozwinąłem się w korporacji i zasiedziałem się. Wtedy była łapanka na takich jak ja. Za zamknięcie swojej firmy dano mi w 1991 roku 100 tys złotych. Czysty i normalny interes. Żadnych lojalek, żadnych kontaktów z agenturą (gdzie ona jest?). Siedzę w środowisku, gdzie miliony dziennie przepływają, nie widzę układu, widzę zwykły ostry biznes. TO JEST moja Polska. Wychowałem się na Michniku, na zachwycie Balcerowiczem. Co mam teraz robić, przeciwko komu protestować, nie mam wroga, a wmawia mi się, że mam walczyć z układem. Jakim układem, a jeżeli on jest, to on dał mi dostatnie życie. Mam czwórkę zdrowych - POLSKICH - dzieci. Chodzą do dobrych POLSKICH szkół (jedno studiuje w Niemczech). Wiem, że coś się nie udało, że moi rodacy nie zasługują na takie poniżanie jak przymusowa emigracja. Ale co mam zrobić. Iść na manifestację w miesięcznice katastrofy? Jestem w rozterce. Teraz, kiedy już odcinam kupony, mam czas na śledzenie tego co się stało i jak do tego doszło. Czego ode mnie oczekują patrioci - abym wpisał się do partii gdzie jest Kępa, Macierewicz, Kamiński, Ziobro. Z mojego punktu widzenia oni w życiu nic nie osiągnęli. Żyją z polityki. Nie są dla mnie autorytetem. Żaden polityk nie jest dla mnie autorytetem. Nie mam kontaktów takich, aby zacząć pracować np. w ministerstwie dla Polski, a mógłbym. Wiem