Bernard
/ 83.30.57.* / 2006-04-07 19:23
Oto prawdziwa historia. W małej miejscowości na Śląsku był sobie sklep po zbankrutowanym GS. Został w 1990 roku sprywatyzowany przez kogoś. Prywatny właściciel zatrudniał stale 3 pracownice, płacił regularnie wypłaty wynagrodzeń dawał paczki na święta, i wypłacał gotówką chorobowe w razie, gdy pracownicy przynieśli zwolnienie lekarskie. Miał jeszcze dwa takie sklepiki w innych miejscowościach. Parę miesięcy temu nagle zmarł na zawał. Pracownica w wieku uprawniającym do przejścia na wcześniejszą emeryturę postanowiła, więc z tego skorzystać, bo wszystkie umowy o pracę wygasły. Złożyła do ZUS wniosek i za kilka dni dowiedział się, że nie może przejść na emeryturę wcześniejsza, bo pracowała tylko na 1/4 etatu i ubezpieczona tak była od czasu, gdy zwolniona została przez GS i przyjęta do pracy u nowego właściciela. Okazało się, że wszystkie pracownice tego "przedsiębiorcy" były zgłoszone do ZUS na 1/4 etatu z najniższej płacy i od takiej kwoty (dziś to jest 225 złotych wcześniej znacznie mniej) płacone były składki. Po przedsiębiorcy został majątek, który dziedziczy rodzina czy te pracownice mają szanse otrzymać z tego majątku jakąkolwiek rekompensatę za swoją krzywdę? Ale to jest jeden przypadek, o jakim słyszałem od 1990 roku na terenie naszego powiatu i 4 powiatów sąsiednich. Jednak takie godne potępienia rzeczy dzieją się obok nas i trzeba im przeciwdziałać, ale broń Boże nie przez prawo, które znów będzie karać uczciwych pracodawców większymi kosztami kontroli rekontroli i dokumentacji. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zniesienie fikcyjnego w gruncie rzeczy podziału składek na cześć płaconą przez pracownika i część płaconą przez pracodawcę. Należałoby ponownie, ubruttowić wynagrodzenia i potrącać od nich wszystkie składki i podatki ustalonymi procentami liczonymi od jednej podstawy tak, aby każdy pracownik mógł prosto sobie na kalkulatorze policzyć czy potracono mu prawidłowe kwoty a podpisując listę płac i otrzymując, co miesiąc rozliczenie swoich płac oraz roczną informację z ZUS o wpłatach na jego konto mógłby każdy pracownik sprawdzić czy potrącone mu kwoty wpłynęły na jego konto w ZUS, zaliczki do US i NFZ oraz OFE. Najlepszym kontrolerem własnych pieniędzy jest ich właściciel, ale sposób dokumentacji i obliczania musi być prosty i łatwy do sprawdzenia. Bo, po co 7,75% składki Zdrowotnej jest odliczana od podatku a 1% potrącane jest od netta do wypłaty. Prościej byłoby o 7,75% zmniejszyć stawkę podatku dochodowego osób fizycznych na 11,25% w pierwszym przedziale 22,25% w drugim i 32,25% w trzecim a całe 8,75% składki zdrowotnej obliczać i potrącać od brutta wynik dla budżetu byłby taki sam. Obliczenia pracodawcy i pracownika byłyby bardzo proste niewymagające specjalistycznych programów komputerowych. Jak się chce to sposób uproszczenia się znajdzie, ale jak się nie chce, bo zamierza się nadal oszukiwać naród to twierdzi się, że to jest niemożliwe a podwyżkę lekarzom można dać tylko stopniowo od roku 2007 do 2012. Tymczasem, co najmniej milion osób nie zasila ani Budżetu ani FNZ ani ZUS a rozrost urzędów, który ma przeciwdziałać szarej strefie zjada z domiarem uzyskane kwoty.