Problem z Katyniem jest taki, że Rosjanie nie chcą tego uznać jako ludobójstwa. Polski rząd tego oczekuje, zaś rosyjski nie chce tego przyznać, bo boi się masowych pozwów o odszkodowanie ze strony rodzin ofiar.

Zastanawiam się w takim razie, jaka jest różnica między morderstwem a ludobójstwem. Jedyny wyznacznik różniący jaki mi przychodzi do głowy, to liczebność, czyli od pewnej liczby osób(oczywiście bezbronnych) wzwyż pozbawienie kogoś życia jest uznawane za już za ludobójstwo, a nie morderstwo. Może też termin ludobójstwo odnosić się tylko do ludności cywilnej (odpowiednio liczebnej), ale ja tak sobie tylko gdybam, bo nie wiem. Założmy jednak że mamy do czynienia z ludobójstwem. No i tak: Prawo międzynarodowe dopadło m. in. Hussajna i Milosevica, Stalina nie dopadnie, no bo wiadomo - zasadnicza przeszkoda. Jak zwał, tak zwał - zbrodni/morderstwa/ludobójstwa dokonali Sowieci a nie Rosjanie. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że Dżugaszwili (Stalin) nie był Rosjaninem tylko Gruzinem. Nie ma CCCP, nie ma Krasnoj Armii, jest po ptakach, tak sądzę. Jeżeli zaś chodzi o użytkownika "!@#$", to widziałem już kilka jego wypowiedzi i nie sądzę, żeby ta osoba miała na myśli cokolwiek konkretnego, np odszkodowania. Po prostu jak zwykle daje upust swojej bliżej nie sprecyzowanej frustracji, albo chce wywoływać negatywne emocje u innych. Słowem: domaga się ruskiej krwi, obojętnie skąd wytoczonej.

...i prawidłowo.