Spiderx
/ 87.206.73.* / 2006-11-02 18:35
A niekoniecznie ;) Bo tak się składa, że na cenę mieszkania składa się kilka czynników, a najważniejszy to: ILE JESTEŚ W STANIE ZAPŁACIĆ? Bo jak Cię nie stać, to Cię nie stać i już!!! Można by budować mieszkania ze szczerego złota po 100 000 zł za metr - gdyby tylko byli klienci z taką kasą. Kolejny czynnik to popyt i podaż. I nawet gdyby obecnie uwolniono pod budowę wszystkie możliwe grunty, to mamy znaczny brak siły przerobowej do wybudowania odpowiedniej liczby mieszkań. I ilość chętnych będzie "pompowała" ceny na rynku. Tak samo jak z samochodami z unii. Po gwałtownym odwróceniu się trendu podaż jest dużo wyższa, co przekłada się na niższe ceny aut (oczywiście - używek - ale one mają też wpływ na ilość zakupu aut nowych).
I kolejny czynnik to cena metra w okolicy. Jak myślisz, sprzedawca powie klientowi, że ziemia jest w wieczystej dzierżawie? Jak tylko będzie mógł - nie powie, opchnie troszkę taniej i zysk weźmie dla siebie. Dlatego tu trzeba uważnie, to jest Polska niestety i takie "myki" są na porządku dziennym. W "klasycznej" ;) ekonomii przedsiębiorca dąży do maksymalizacji zysku lub minimalizacji kosztów. W "polskiej" ekonomii - jedno i drugie naraz ;) Dlatego wobec braku wystarczającej liczby mocy przerobowych firmy budują byle jak, szybko, po najniższych kosztach. Możliwie niskie wynagrodzenia przy relatywnie wysokiej cenie za metr. Stąd powstają budowlane buble w astronomicznych cenach.
Bez bardzo szczegółowo dopracowanych przepisów - nic tylko zakładać firmę, pozyskać kredyt na inwestycję i "się dorobić". Bo to jest Polska niestety...