Bernard+
/ 188.117.142.* / 2012-05-10 18:33
Uważam, że niebezpieczne jest to, że obecny minister Finansów pisze do profesora Balcerowicza, aby zdjąć licznik wzrastającego długu publicznego, bo się w Polsce przez 2 lata PKB poprawiło. Przeliczmy jednak ile wynosiło i jak się zmieniało zadłużenie Polski w przeliczeniu na jednego pracującego w Polsce podatnika zatrudnionego poza sferą budżetową i poza sferą bankowości i finansów w latach 2008 do 2011. Wszak zatrudnienie w sferze przedsiębiorstw nie wzrosło a zatrudnienie w sferze budżetowej rosło i nadal rośnie. Mamy, więc do czynienia z takim zjawiskiem, że maleje liczba tych płatników podatków, którzy samodzielnie wypracowują dochody samofinasują swoje miejsca pracy. Bo przecież podatki, które odlicza się od wypłat pracowników budżetowych lub od emerytur i rent są pustym zapisem księgowym a nie są realnymi środkami, które można przeznaczać na spłatę zadłużenia. (Przypominam operację tak zwanego ubruttowienia płac, rent i emerytur przy wprowadzaniu podatku PIT) Poza tym wielka część zysków wypracowanych przez pracujących Polaków jest z Polski wywożona w postaci dywidend i zysków należących do zagranicznych właścicieli banków i przedsiębiorstw. Więc nie cały przyrost PKB zamienia się w wzrost dochodów pozostających w Polsce i może być użyty do spłaty zadłużenia. A może nawet ta cześć PKB, która w postaci dochodu polskich podatników zostaje w kraju jest coraz mniejsza, więc możliwości spłacania długów tak naprawdę maleją a nie rosną?!! Stąd jak długo suma nominalna zadłużenia liczona w walutach, w których to zadłużenie trzeba spłacać nie zmniejsza się tak długo nie można uczciwie mówić o wejściu Polski na drogę stabilizacji i poprawy stanu finansów! Minister Rostowski manipuluje informacją.