Kiedy w końcu zlikwiduje się ten skansen PZPR jakim jest górnictwo? Każda inna działalność gospodarcza, gdzie nie ma związków zawodowych, działa na zasadach wolnorynkowych i jeszcze pobierane są od niej słone podatki. W przypadku nierentowności firma bankrutuje, a pracownicy muszą szukać sobie innej pracy. To dotyczy każdego uczciwego człowieka, który musi swoją pracą zarobić na swoje utrzymanie. Wyjątkiem jest terroryzm górniczy, który żąda ciągłego finansowania nieopłacalnego wydobycia, utrzymania kilkudziesięciu przywilejów, związków zawodowych. Jest to możliwe, gdyż ciemny lud (pokorni podatnicy) nie ma nic przeciwko finansowaniu przez rząd tej mafii węglowej. Polski podatnik drży ze strachu przed urzędem skarbowym, który stosując uznaniowe prawo może zniszczyć firmę jedną decyzją. O podniesieniu ręki na policjanta mowy nie ma, bo więzienie pewne. Tymczasem niezadowolony górnik może bezkarnie w ramach protestu zorganizować zadymę i zdemolować pół miasta. W takiej sytuacji policja powinna użyć środków przymusu bezpośredniego, a w przypadku czynnej napaści górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia użyć broni palnej, bo ma takie prawo a wręcz obowiązek. Tak się nie dzieje, ze strachu przed przylepieniem łatki ZOMO. Górnicy uzgadniają z rządem, ile pieniędzy podatników im należy przekazać. Aby zapewnić ciągły i stabilny dopływ gotówki, postanowiono połączyć górnictwo z elektrowniami, aby to pokorny i głupi podatnik sfinansował całe to przedsięwzięcie w postaci podwyższonych rachunków za prąd. Jakby tego było jeszcze mało, to ciemny lud zapłaci dodatkowo rządowi podatek
VAT od kwoty przekazanej mafii górniczej. Jak drogi musi być prąd, aby w końcu zorganizowano choć JEDEN protest przeciwko górnikom? I obawiam się, że z tych 500 zł dla rodziny po spodziewanych podwyżkach prądu i wszelkich usług z nim związanych niewiele zostanie.zostanie.