Jest jedno rozwiązanie, które mogłoby diametralnie uprościć system podatkowy i jednocześnie spowodować, że Polska stałaby się niemal rajem na tle zachodnich krajów w kwestii podatków. Oto ono:
1. Całkowita likwidacja PIT. UE tego nie zabrania, poza tym wpływy do budzeru są nikłe (w porównaniu do VATu), oprócz tego najbardziej dotyka najbiedniejszych. Poza tym 50% urzędników zajmuje się PITem więc automatycznie armia urzędnicza (darmozjadów jakby nie patrzeć) maleje. Więc PIT do kosza. Kończy się też polemika nt kwoty wolnej.
2. Wprowadzenie minimalnej dozwolonej w UE stawki CIT - 15%. Niżej się nie da ale to i tak rewelacja na tle Europy. Spowoduje napływ kapitału i firm z Zachodu do Polski (podobnie jak pkt.1) oraz zmniejszenie szarej strefy.
3. Jednolitą stawka
VAT np 23%, czy nawet maksymalna a więc 25%. Upraszcza się biurokracja (połowa pozostałych urzędników musi sobie poszukać bardziej produktywnego zajęcia) a wpływy rosną bo jak Kowalski miał 2000 to oddawał ok 400 zł w postaci PITu a 1600 wydał na jedzenie, ubranie, mieszkanie etc. Przy powyższym modelu Kowalski jak zarobi 2000 to i tak je wyda, ale będzie miał więcej od życia bo 400 zł ma więcej w budżecie. Przez to rozwijają się przedsiębiorstwa, powstają miejsca pracy, gospodarka sam naturalnie się nakręca, a Kowalski w końcu zaczyna więcej zarabiać i więcej wydawać. Nikt nie jest stratny, wręcz przeciwnie.
Idealnie byłoby wprowadzić jeszcze odliczenie inwestycji od CIT, jak to ma miejsce w Niemczech. Niestety, takie sprawy już za mocno wykraczają poza polską myśl ekonomiczną naszych obecnych rządzących. Więc na populistycznym przedwyborczym pier*oleniu się skończy jak zawsze.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/