garamond
/ 37.47.41.* / 2016-03-03 19:34
qbiakk! Nie każdy źrebak po najlepszych nawet rodzicach dziedziczy ich najlepsze cechy. Zdarza się perła, jak Pianissima, jak wczesniej El Paso, ale równie dobrze źrebak może być przeciętny, albo "nie we wzorcu" (łeb, pierś, nogi, proporcje, itd). Wtedy nawet z najlepszej linii idzie za przysłowiowe grosze. Sztuką jest tak kojarzyć końskie pary, żeby utrwalać i eksponować najwazniejsze wzorcowe cechy. (Pianissima była wyjątkowa, bo poza proporcjami miała wyjątkowo kształtną głowę, taką "jak z obrazka", ale podobnie jak matka - bardzo drażliwy układ trawienny.) Błędem byłoby produkować w jednej hodowli taśmowo źrebaki od jednej, choćby najlepszej klaczy, bo to nie kurczaki do McDonalda, ale trzeba dobrze znać linie rodowe, żeby mieć szanse uzyskać wyjątkowe źrebaki. Kto ma taką wiedzę i znajomości, żeby np. w zagranicznych hodowlach znaleźć odpowiedniego ogiera? Ekonomista, któremu będzie liczył się bezpośredni dochód ze sprzedaży koni, czy wieloletni hodowca, który dla uzyskania "perły" poświęci kilka "przeciętniaków", ale z rodowodem dla mniej zamożnych pasjonatów? Która wiadomość bardziej zelektryzuje rynek: sprzedaż 10 koni po 100 tys., czy jednego konia z 1 mln (jak kiedyś El Paso)?