gosik
/ .* / 2005-06-06 09:54
..mnie się marzy po cichu. Taki dzień obok Dnia Górnika, Hutnika, Strażaka.... Taki Dzień Zbiorowego Nieposłuszeństwa, który przypominałby tym na górze, że swoje stołki zawidzięczają tym na dole. Taki Dzień, który przypomniałby tym na dole, że to oni są decydentami, a ci, na których głosują, są z założenia wykonawcami ich woli i zobowiązani są do działania dla dobra ogółu, a nie jednostek (budżetowych?). Taki Dzień, który jednym uświadomiłby potęgę własnej siły, o której pojęcie zatracili gdzieś po drodze. Drugim uświadomił nicość fałszywie pojmowanej wszechwładzy. Bo czym jest urzędnik bez machiny państwem zwanej? Czym jest państwo bez potulnego żywiciela - płatnika podatków wszelakich... Przecież cała historia zasadza się na umowie, że ustanawiane prawo respektowane jest przez ogół, a jednostki nie respektujące go spotykają restrykcje - równie umowne, jak prawo. Tylko co w sytuacji, gdyby społeczeństwo znudzone permanentnym niedotrzymaniem warunków umowy, zapragnęło ją zerwać....? Co pwstrzymuje ludzi przed zerwaniem tej - tak niekorzystnej dla nich umowy - choćby na jeden dzień w roku. Po to, żeby pokazać na jakich kruchych nogach stoi wszechwładza pozornych decydentów tego kraju...