log out
/ 46.204.0.* / 2012-01-14 17:44
Niestety mam podobny problem, choć kiedy zaczynałam pracować, niewiele ponad rok temu, wszystko wyglądało całkiem ok.. Jednak z biegiem czasu musiałam się ostro narazić moim dwóm "koleżankom". Jak? tylko one to wiedzą, niestety nie ja. Nie jestem w stanie nawet w połowie przytoczyć tego co się tam dzieje/działo wokół mojej osoby. Jakkolwiek nie przywykłam do ciągłego krytykowania, wytykania mi każdego najmniejszego błędu, głupich uwag i złośliwych spojrzeń, oczerniania do "pani dyrektor"(na spotkania koleżanki przychodziły z czarna listą niedopełnionych przeze mnie obowiązków-oczywiście wg nich), twierdząc ,że to mimo wszystko ja donoszę (???). Tak, jestem najgorsza, nic nie warta, można mnie obgadywać, uciszać, ustawiać po kątach, głośno przy innych krytykować, oczerniać, nawet krzyczeć, traktować jak śmiecia i sukcesywnie wzbudzać we mnie poczucie winy oraz poczucie niższości.
..dwa najnowsze hity są takie :
1.ŚMIERDZĘ ( na mój widok ostentacyjnie wietrzą pomieszczenia i perfumują się-także pani dyrektor świetnie się przez to bawi, wkręciła się w ta całą "zabawę"), choć nikt inny nic oczywiście nie czuje
2. miałam wysyłać jednej z nich obraźliwe smsy, o których wiedza wszyscy prócz mnie( gdyby nie jedna z koleżanek, tez bym nie wiedziała). Nikt ich oczywiście nie widział, ale czemu by nie oczerniać kogoś kogo się tak bardzo nie lubi..
Obecnie jestem na L4, bo nie jestem w stanie wytrzymać psychicznie w tej, jak twierdza owe koleżanki "prestiżowej" firmie.
Dodam tylko że stały zespół liczy 6 osób, jednak przez okres w którym ja pracuję, przewinęło się już z 7 osób, mimo, że jest to praca na tak pożądaną umowę o pracę.
Z całego serca chciałam "pogratulować" i pani dyrektor i obu koleżankom absolutnego braku pojęcia o normalnym, kulturalnym traktowaniu drugiego człowieka. Nie zrobię tego osobiście, bo już się tam nie pojawię- nie mam ochoty aby jakikolwiek zakompleksiony kretyn bawił się moim kosztem. Odejdę , ale problem w firmie pozostanie. Współczuję wszystkim przyszłym pracownikom! I żałuję ,że prawo nie broni ludzi konsekwentnie niszczonych w ten sposób.