Co za bzdury, przecież o wartości spółek i popycie na
akcje powinny decydować ich wyniki produkcyjne i finansowe, a nie jakieś kursy walutowe. Czy to oznacza, że ta cała giełda to tylko nadęty balon spekulacyjny, nijak mający się do rzeczywistości gospodarczej i produkcyjnej, to co ja kupuję w akcjach : udział w dobrym przedsiębiorstwie, czy jakąś wydmuszkę spekulacyjna?