Ja widzę przynajmniej dwa rodzaje problemów. 1. Zadłużanie się państw /sprawy socjalne, utrzymywanie nadmiernej liczby urzędników itp./ 2. Fukcjonowanie giełd na zasadach nie mających bezpośredniego związku z gospodarką /firmami/. Nie liczy się ile firma wypracowała zysku i dała akcjonariuszom w postaci dywidendy tylko liczą się nastroje, powoduje to zawyżanie cen akcji do poziomu abstrakcyjnego, a w obiegu jest sporo wolnej gotówki więc zamiast konsumować to my inwestujemy na giełdzie a to napędza spiralę wzrostu cen. By to mogło funkcjonować jako tako to konsumpcja musi przważać nad podażą. Pewne dziedziny są już przeinwestowane, a jak drożeją surowce i inne produkty , pewna grupa ludzi nie ma zbyt wielu pieniędzy to co ma wydaje na artykuły pierwszej potrzeby i kółko się zamyka.

w imię którego BOGA możni finansisci łupią ten świat

Ci od Keynesa nigdy nie zrozumieją, że czym bardziej rządy i urzędnicy mieszają się do gospodarki, tym większe powodują problemy i perturbacje. Nawoływanie do tego, aby rządy aktywniej działały na polu gospodarczym dowodzi, że mamy do czynienia z osobnikiem zaślepionym, keynesowskim doktrynerem, który nie jest w stanie posługując się własnym rozumem wyciągnąć oczywistych wniosków. I pomyśleć, że tacy decydują o gospodarkach państw jak świat długi i szeroki... Ech...

Jak można takiego kretyna traktować poważnie?
To, że FED zamierza "luzować ilościowo" po raz trzeci, a EBC skupywać śmieciowe obligacje krajów-bankrutów, to tylko ZŁE wieści, to wieści, że przyszłością na najbliższe lata jest inflacja, a ostatecznie upadek waluty USD i EUR.

kryzys wciąż trwa, pytanie czy się pogłębi?