"Kłopoty banków inwestycyjnych związane z kłopotami na rynku hipotecznym mogą najszybciej i najdotkliwiej uderzyć w branżę chemiczną. Powód? To banki i fundusze inwestycyjne często pożyczały pieniądze na pionierskie, ale i ryzykowne badania w branży.
Zdaniem Simona Asha, analityka z Wall Street, niewielu będzie beneficjentów upadku wielu poważnych banków i funduszy inwestycyjnych. Wielu będzie natomiast poszkodowanych.
Branżą, która nieoczekiwanie może ponieść wielkie straty, jest chemia. W czym rzecz? Badania nad wieloma chemikaliami trwają lata i kosztują nieraz prawdziwą fortunę. Dodatkowo to co nieźle się zapowiadało, może się okazać, że nie spełnia pokładanych nadziei.
- Wiele wynalazków z branży chemicznej i farmaceutycznej mogło powstać dzięki funduszom z instytucji finansowych. To prawda, że najwięksi potentaci chemiczni mają własne środki, ale ci średni i mali często mają tylko idee. Teraz na ich sfinansowanie zabraknie pieniędzy – uważa analityk.
Z branży chemicznej najbardziej ucierpią mali producenci.
- Prawie w ogóle kryzys nie dotknie potentatów farmaceutycznych. To giganci, rocznie wydający na badania fundusze równe budżetom niektórych państw. Jednak oni mają własne środki finansowania – wyjaśnia Ash.
Czy kryzys uderzy polskie firmy chemiczne? Trudno powiedzieć. Pośrednim skutkiem może być jednak np. niższa cena emisyjna za
akcje Zakładów Azotowych Kędzierzyn niż gdyby do debiutu doszło w czasie koniunktury".
wnp.pl