Zdaniem Chena najlepszym sposobem na zwiększenie amerykańskiego eksportu do Chin jest złagodzenie restrykcji nałożonych na towary zaawansowane technologicznie. Od 1989 r., kiedy chiński rząd stłumił studenckie demonstracje dla Placu Tiananmen, obowiązują różne ograniczenia. Chiny uważają, że ich brak przełożyłby się na miliardy dolarów eksportu rocznie.
Dodaje również, że biorąc pod uwagę obecne restrykcje, rozmawianie o liberalizacji kursu walutowego, jest nie na miejscu. – Jeśli chcecie rozmawiać o kursie walutowym, to jest możliwe tylko w systemie wolnego handlu, w którym jeśli chcę coś kupić lub sprzedać, to mogę to bez problemu zrobić.
Chen przytoczył kilka przykładów. Po ogromnym trzęsieniu ziemi w prowincji Syczuan w 2008 r., Chiny chciały kupić silniki do helikopterów Black Hawk, które USA sprzedały im w latach 80., kiedy oba kraje były sojusznikami w obliczu zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego. Chen twierdzi, że Chiny starały się o taki zakup, aby móc do ratować zagrożonych ludzi, ale Stany Zjednoczone odrzuciły ich wniosek (Amerykanie wyrażali wątpliwości, co do chińskich intencji, ponieważ Black Hawk ma ograniczoną ładowność).
Chińczycy w końcu rozwiązali problem, pożyczając silniki, a następnie kupując helikoptery od Rosjan. To samo, zdaniem Chena, dotyczy satelitów. Chiny chciałyby je kupić od Stanów Zjednoczonych, ale ograniczenia eksportowe zmusiły ich do zakupów w Europie. – Z takich właśnie powodów, nasz bilans handlowy ze Stanami Zjednoczonymi jest wypaczony. Ameryka ma surowe ograniczenia dla eksportu do Chin – powiedział Chen.
I dodaje, żeby nie oczekiwać, iż Chiny zwyczajnie obejdą się bez tych towarów. – Mamy 1,3 miliarda ludzi. Co roku 7 milionów studentów kończy uniwersytety. Albo zrobimy je sobie sami, albo kupimy gdzie indziej.
Powiedział również, powołując się na stare chińskie porzekadło: -To, że umarł rzeźnik, nie znaczy, że nie będziemy jedli mięsa.
Obama obejmując swój urząd, twierdził, że zrewiduje ograniczenia eksportowe do niektórych krajów. – Ale to była ponad półtora roku temu i jak dotąd nic się nie zadziało. Powiedział, że chce podwojenia eksportu na przestrzeni pięciu lat, ale nie mam pojęcia, gdzie będzie go wysyłał – mówił Chen.
Chen twierdzi, że Chiny nie chcą upolityczniać spraw handlowych. Dodał, że wiceminister ds. handlu, Hong Shan, przyjedzie w najbliższych dniach do Stanów Zjednoczonych, aby rozmawiać o handlu ze swoim amerykańskim odpowiednikiem. – Obie strony muszą zachować zimną krew. Musimy usiąść i porozmawiać – stwierdził.
--------------
Ale głupi Ci Amerykanie.