Borubar
/ 79.185.140.* / 2012-01-09 16:37
Jedyne, co można w tej chwili powiedzieć bazuje na grze pewnych luźnych skojarzeń. Pierwsza istotna sprawa jest taka, że śledztwo, w którym płk Przybył śmiał dopatrzeć się nieprawidłowości było pewnym odpryskiem katastrofy smoleńskiej. Oczywiście nie wiemy, czy nastąpił tu jakiś bezpośredni związek, czy też nie, tak naprawdę w ogóle nie znamy powodów tej próby samobójczej. Czy miało to być samobójstwo w obronie honoru, co można by przypuszczać na podstawie słów prokuratora, czy też przyczyny były całkiem inne?
Podstawową rzeczą jest powstrzymanie się teraz od jakichś daleko idących ocen. Przypomniałbym tylko, że fakt, że w samobójstwie fizycznie nikt nie pomaga, nie oznacza, że nikt do niego na przykład nie nakłaniał. To coś, o czym wielokrotnie zapominano przy okazji różnych innych, dziwnych samobójstw.
Pierwsza rzecz jest zatem taka, że wydarzenia w Poznaniu to odprysk smoleńskiego śledztwa i mam wrażenie, że – tak, jak w metaforycznej mgle tkwi smoleńskie śledztwo - jestem w tej materii zdecydowanym agnostykiem, tzn. uważam, że prawie nic nie wiemy i wiedzieć nie będziemy - tak samo tutaj – możliwe, że sprawa zacznie się pogrążać w takiej samej mgle. A to wszystko jest konsekwencją tego, w jaki sposób państwo polskie zabrało się za Smoleńsk.
Drugie skojarzenie, jakie przychodzi mi na myśl, to kwestia bardzo dziwnycch samobójstw, podobno dokonywanych bez żadnego udziału osób trzecich. Jeśli chodzi o Andrzeja Leppera to wciąż niewiele wiemy w jego sprawie, śledztwo nadal trwa, ale mam wrażenie, że dzieje się to wyjątkowo opornie, niewiele się o tym mówi, chociaż sprawa jest istotna, bo przecież chodzi o byłego wicepremiera. Inna sprawa, która natychmiast przyszła mi do głowy, to Grzegorz Michniewicz. Samobójstwo dyrektora generalnego Kancelarii Premiera w 2009 roku, też podobno bez udziału osób trzecich.
Nawet jeśli bez fizycznego udziału osób trzecich, to moim zdaniem jest to być może najbardziej tajemnicze samobójstwo całego minionego dziesięciolecia. Tak naprawdę do tej pory nie wiemy, dlaczego Grzegorz Michniewicz się zabił – jeżeli zrobił to sam, bo mimo ustaleń prokuratury mam pewne wątpliwości.
Trochę tego dużo, dużo niejasnych sytuacji. W sprawie z Poznania o tyle dobrze, że prokurator przeżył, mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. Pytanie jednak, co będzie mówił, czy w ogóle będzie mówił. Obawiam się, że wkrótce zostaniemy zasypani takimi wersjami "przykrywającymi" - pewnie zaraz się okaże, że pan pułkownik miał albo problemy finansowe, albo problemy osobiste czy jeszcze jakieś inne. Podejrzewam, że może nastąpić próba odwrócenia uwagi i przekonania nas, że jego czyn nie miał tak naprawdę związku ze śledztwem tylko jego osobistymi problemami.
not. eMBe