tezeusz
/ 178.235.42.* / 2016-03-14 19:15
Pani minister potwierdza, że nie ma pojęcia o tym jak funkcjonuje system oświaty w naszym kraju. Liczbę etatów w świetlicy jest uzależniona od liczby dzieci. Więc się nie da przesunąć nauczycieli do świetlicy (przy okazji nic nie trzeba zmieniać bo już dawno to zmieniono, że uprawnienia do pracy w świetlicy ma każdy nauczyciel, który może uczyć w danym typie szkoły). Liczba etatów w świetlicy raczej więc się zmniejszy, bo zmniejszy się liczba dzieci (w szkołach warszawskich średnio 3 etaty na szkołę będą do likwidacji). Więc dla tych co zabraknie pracy, nie będzie etatów w świetlicy. Podobnie jest w bibliotekach szkolnych, gdzie etaty są uzależnione od liczby uczniów. Poza tym w bibliotece nie może pracować nauczyciel bez odpowiedniego przygotowania, bo po prostu nie zna specyfiki tej pracy. I tak by jeszcze można długo wymieniać, tylko po co, jak p[ani minister uważa, że ona wie wszystko i wszystko będzie ok. Szacuje się, ze w stolicy nie będzie pracy dla około 1,5 tys nauczycieli. Jak dodać do tego różnicę w wysokości subwencji na ucznia i przedszkolaka to samorządy czeka trudna gimnastyka, skąd wziąć kasę. Bo odprawy dla zwalnianych nauczycieli też sporo kosztują. A zapłaci za to nie rząd, tylko samorządy, czyli my wszyscy, mieszkańcy poszczególnych gmin z podatków lokalnych (nie z państwowej kasy). Łatwo jest wymyślać "reformy" jeżeli się za nie nie płaci. Duże jednostki samorządowe pewnie sobie poradzą, ale dla małych to będzie masakra.