JNC
/ 89.234.192.* / 2010-07-17 19:32
Odpowiedź: NIE, nie pracowaliby, dlatego, że nie mają wykształcenia podstwowego czy zawodowego, tylko wyższe i to na dwóch kierunkach (taki sa obecnie wymogi), a ja mam 6 kierunków, z których 4 robiłam kiedy miałm już dwoje własnych dzieci i etat w pracy odległej o 30kilometrów - same dojazdy to 500zł miesięcznie. A nauczycielem zostałm po to własnie, aby uczniów motywować do NAUKI, bo dzięki temu mają możliwość zarobić godziwe pieniądze. A rodzice uczą ich przede wszystkim wydeptywania ścieżek do ośrodków pomocy społecznej i wyciągania łapy po pieniądze, bo się im robić WOGÓLE nie chce. Nie no przeprasza, są skuteczni w robieniu dzieci!! A dziecko nauczone w domu że kasa za nic też się należy, do szkoły chodzi za karę. W każdej innej pracy klienci przychodzą SAMI (do banku, do urzędu, do fryzjera, do murarza, elektryka, księgowej, itp). Uczniowie, to klienci, którzy do szkoły chodzą niechętnie, każdy rodzic wymaga aby jego dziecko było traktowane inaczej niż pozostałe dzieci (połowa uczniów w klasach ma "obniżone wymagania" lub "dostosowanie wymagan do możliwoci dziecka"), więc w ciągo 45 minut musisz obskoczyć i nauczyć 25-30 dzieci z różnymi możliwościami i dysfunkcjami, tak by do każdego coś dotarło. Kiedyś w banku PKOBP stałam w długiej kolejce i co zauważyłam? W ciągu 45 minut kasjerka obsłużyła 4 osoby - NIE NA RAZ ALE PO KOLEI. Nie musiała myśleć o tym, że pozostali się nudzą, że komuś się spieszy, że zaczną rzucać do siebie kaktusami. Mogła popijać kawke z filiżanki - nauczyciel nie może wnosić picia czy jedzenia na lekcję, na 5 minutowej przerwie co najwyżej zagotuje sobie wodę i zaleje kawę, a ponieważ wrzątku nie wypije, przychodzi po 45 minutach i pije juz zimną. Na długiej przerwie stoi jak gestapowiec na korytarzu czy w szatni i pilnuje spokoju. A każdy rodzic z utęsknieniem wygląda końca wakacji, żeby już się pozbyć dziecka czy kilku dzieci na te parę godzin z domu. A gdyby ten rodzic wziął pod opiekę 25-30 dzieci, czy wytrzymałby z nimi 10 miesięcy w godzinach od 7.30 rano do 14.30 po południu? Kiedy zaczynałam pracę 9 lat temu, dostawałam na rękę około 800zł(stażysta), teraz mam 1700zł(mianowany). Moim zdaniem to nie jest ani dużo ani mało. Po prostu w sam raz. A jak komuś mało: niech zmieni pracę lub daje korki lub podpisze umowę jeszcze z inną szkołą. Ludzie, którzy idą na studia i myślą o przyszłym zawodzie mają po 19 lat i widzą jak wyglądają zarobki w różnych branżach. Krew ludzi zalewa o zarobki nauczycielskie, wolne wakacje i jeszcze TRZYNASTKI i bony świąteczne - nikt wam nie broni być nauczycielami. A jeśli wy już nie możecie, to namawiajcie swoje dzieci, że aby miały lekko w życiu - niech się kształcą na nauczycieli. Pogadamy jak wasza córka nie będzie mogła z papierów się wygrzebać, bo musi prztgotować: plany, rozkłady, konkurs, projekt, nadzór, sprawozdanie, charakterystykę dzieci w klasie, poprawić zeszyty, zadania, kartkówki i klasówki i jeszcze po stroje na akademię jechać do wypożyczalni, a wasz syn będzie alimenty płacił bo nie dopilnował na wycieczce jakich gimnazjalnych smarków grających w "słoneczko".... Zawsze po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona.