sewerer
/ 80.48.115.* / 2011-04-19 08:29
Przecież to oczywiste! To, że inflacja zżera nasze podwyżki czy rewaloryzacje jest rzeczą normalną. To mieści się w zasadach ekonomii i nie podważa zaufania do państwa. Są elementy naszej polityki ekonomicznej, które to jednak robią. Jak to się dzieje? A prosto, wręcz prostacko.
"KRUS w tym roku przeznaczył znowu kupę kasy na podwyżki emerytur rolniczych" - da się przeczytać w prasie. Czy oby na pewno?
Przykład kobiety z kujawsko-pomorskiego. Dostawała świadczenie 928 złotych. Po rewaloryzacji (3,1%) dostaje 955 złotych. Powiecie, że to realnie 27 złotych do przodu? Na pierwszy rzut oka - tak, ale...
KRUS zmienił datę wypłat i już nie robi tego od 3 - 5 każdego miesiąca, a dokładnie 15. Co to znaczy? To znaczy, że przeciętnie za 11 dni nie zapłaci nic. A dzień zwłoki dla tej emerytki to 928 x 12/ 365 = 30,50 zł. Mnożąc to przez dni bez świadczenia otrzymujemy 30,50 x 11 = 335,50 zł. Dzieląc to na 12 miesięcy otrzymujemy wartość, o która należało podnieść świadczenie, by nasza przykładowa beneficjentka KRUS nie dostała żadnej podwyżki. Jest to suma 27,99 groszy. Innymi słowy wartość świadczenia KRUS uległa dewaluacji i to wcale nie ze względu na inflację, a na celowe i rozmyślne działanie rządu, podważając zaufanie do niego. Pan Balcer z Brazylii, a raczej będący za chilijskimi emeryturami tego nam nie powie. Powie, że będzie walczył o nasze emerytury, ale nie zabierze swym kolesiom milionów, a jednak nam zasiłki różnej maści. O nasze zasiłki nie będzie walczył, bo mają sie nijak do uposażeń jego kolesi.