doktor Spinkowski
/ 79.163.124.* / 2009-01-30 12:47
Pisząc o podaży odniosłem się do celu pobudzania. Keynsowskie pobudzanie popytu poniosło już przynajmniej dwie spektakularne porażki w historii (1. lata 30-te w USA, 2. kryzys naftowy). Najwyraźniej do 3 razy sztuka - czwartej szansy już pewnie nie będzie. O Keynsie pojawia się coraz więcej krytycznych prac (nawet w postsocjalistycznej Polsce, mam na myśli mentalność wielu autorytetów chociażby z dziedziny ekonomii brylujących na ekranach telewizorów). Łagodzenie dekoniunktury - jakie fajne propagandowe hasło.. Dobre dla polityków, którzy lubią mieć pod kontrolą jak największe środki pochodzące z produktu rzekomo wolnych ludzi. Niby kto ma w przyszłości spłacać dług zaciągany dzisiaj? A może dzięki rolowaniu długu opartego na wysokim procencie złotówka się umocni? No przecież będzie zaczny przypływ kapitału zachęconego atrakcyjną ofertą Skarbu P. Problem w kryteriach z Mastricht oraz tym, że inne kraje o większych możliwościach też się zadłużają - osobiście wierzę, że ostatni raz.
Generowanie popytu na różne sposoby osłabia podaż. W zdrowym wolnym rynku podaż głównie powinni stanowić MiŚP. Przy silnej walucie (dziękujemy Balcerowiczowi i jego następcom) ci ludzie oraz ich pracownicy generujący podaż stanowią również popyt. Jak Państwo się zadłuży oraz podniesie podatki w celu generowania popytu, to nie będzie kredytów na inwestycje. NBP (konstytucja z 1997) nie może finansować rządu, więc warto się zastanowić skąd ma Donald wziąć kasę. Wszystko to co piszesz fajnie brzmi, tylko jakoś zalatuje mi Gierkiem. Proponuję prześledzić dokłądnie koszty obsługi długu publicznego. Coraz wyraźniej widać, że politycy w większości nie zdają sobie z tego zupełnie sprawy.
Twierdzisz, że złotówka jest wciąż przewartościowana, a może być wręcz odwrotnie. Znaleźliśmy się w jakimś śmiesznym koszyku z Węgrami, którzy mają rzeczywiste kłopoty, stąd tak gwałtowny spadek. Poza tym większość analitykó jednak prognozuje powrót pod koniec roku do rozsądnego kursu. Koszty pracy zależą natomiast od uregulowań będących głównie w gestii naszych kochanych polityków korumpujących spoęczeńśtwo (w ciągu ostatnich kilkunastu lat zarabialiśmy więcej od chociażby Czechów pomimo niższego PKB per capita). AWSy, SLD, itp. nie pomogły społeczeństwu zmienić mentalności po 89 roku.
Kiepski kurs złotówki to póki co status quo. Więc zamiast już czym prędzej do ERM2, do sztywnego kursu, lepiej wykorzystać ten atut. Widzisz jak sam dochodzisz do pozytywnych wniosków?
Generalnie to jak przystało na wzorowego keynsistę, za często szukasz przyczyn w skutkach. Hasło: "Jak najszybsze wprowadzenie euro" to PijaR. To tzw. mem, który ma poprawić morale wokół polskiej monety i finansów. Może to i dobrze, oczywiście jeśli skończy się na hasłach. Gorzej jeśli się okaże, że bez względu na koszty będzie jak najszybciej. Proponowałbym przynajmniej zapoznać się z raportem RPP i zapomnieć o swoich animozjach politycznych. Ja ani nie jestem za jakimś PiSem, ani przeciw PO, póki co
PS. Nie pisz mi, że ktokolwiek wie ile powinien wynosić kurs euro/złoty w teoretycznej równowadze. Jedyne co wiemy, to że obecnemu stanowi do równowagi daleko