Franciszkanin
/ 31.61.136.* / 2015-01-20 15:43
Panowie i Panie.
Ja wiedziałem co robię, biorąc kredyt w CHF. Wtedy wychodziło mi 670 zł w porównaniu do 1267 w zł, przy tej samej wartości. Oprocentowanie do 3 % wobec 8-11% w zł. Dlatego w CHF.
O ryzku wiedziałem, głupi nie jestem. Hipoteka to inwestycja długoterminowa, trzeba temat dokładnie obadać.
Potem jakiś myślący inaczej w KNF i drugi będący u władzy, zaczęli coś tam bąkać, że franek jest zły, że ryzyko kursowe, że ludzie są narażeni na straty i trzeba coś z tym zrobić, by obywatela chronić. Wtedy wszyscy franciszkanie krzyczeli "wara od naszych kredytów", ale nie słuchali nas, bo rząd nam pomoże. Efektem pomocy była rekomendacja KNF, żeby kredyt we franku zarżnąć i już. Rynek zareagował błyskawicznie, cena poszła w górę aż miło. Płaciłem już między 900 a 1100 na złotówki licząc. Nie dlatego, że źle wybrałem, tylko dlatego że jakiś geniuś mi pomógł.
Teraz bank Szwajcarii uwolnił kurs, ok. Prowadzą swoją suwerenną politykę, nie mam do nikogo pretensji. Ale tego geniusia co doprowadził do pierwszego skoku ceny to bym z uśmiechem zamęczył pod pręgieżem transmitując to na całą Polskę na żywo w sieci.
Bo najgorzej jest zawsze wtedy, jak PAŃSTWO chce mi pomóc. Dzięki pomocy Państwa i KNF teraz jest gorzej, niż to wynika z ceny CHF.
I bardzo dobrze że nie pomagają, niech nawet nie próbują, bo to tylko napędzi tych, co na przewalutowaniu zarobią, i to podwójnie - banki, na operacji, i na wyższym oprocentowaniu. A najwięcej zarobi miłościwy PKO BP, z 51% udziałem Państwa, które mnie próbuje chronić.
Zgodzę się z przedmówcami - wara od mojego kredytu i moich pieniędzy. Nie pomagajcie mi, nie chcę. A już na pewno nie chce kredytu w złotówkach, bo mnie oprocentowanie zabije :)