Bell646
/ 85.222.32.* / 2015-09-02 18:41
hmmm, po wojnie istniało coś takiego, jak tak zwane układy odszkodowawcze: Polska podpisała z kilkunastoma krajami, w tym, np. USA, Kanadą, Niemcami i tak dalej dokument, na mocy którego obywatele polscy, którzy po 1939 roku wyjechali z Polski, a pozostawili tutaj swoje majątki i - co najistotniejsze - potrafili to jednoznacznie udokumentować - mogli się w swoich "nowych ojczyznach" ubiegać o odszkodowanie finansowe bądź rzeczowe za mienie pozostawione w Polsce, a - jeśli takowe lege artis otrzymali - Polska miała obowiązek zapłacenia rządom tych krajów stosownych sum, w walucie lub "barterem" (np. Francja bardzo chętnie przyjmowała nasz węgiel jako rekompensatę z tytułu odszkodowań układowych). Z punktu widzenia prawnego kwestię dokumentowano w ten sposób, że sądy lub rządy konkretnych państw wysyłały do Polski pełną dokumentację takiego postępowania i nasze stosowne władze powinny - na podstawie tych dokumentów - umieszczać w księgach wieczystych konkretnych nieruchomości adnotacje, że dany mąjątek został spłacony w ramach układów odszkodowawczych i od tej pory jest własnością Skarbu Państwa. Niestety, większość tej dokumentacji zostawała utajniona, nie trafiała, gdzie miała trafić, a gdy w Polsce zaczął się "wysyp" dublowanych roszczeń majątkowych (np. w takim Krakowie miało miejsce co najmniej kilkanaście mocno kontrowersyjnych spraw roszczeniowych o zwrot kamienic), to władze miejskie czy insze sądy administracyjne miały ogromne trudności z uzyskaniem w Warszawie dostępu do dokumentacji, związanej z układami odszkodowawczymi; ponoć owe dokumenty wciąż były - utajnione! Ciekawość - w jakim celu?