To nie jest do końca tak - że wzmacniająca się waluta automatycznie zabija export.
Zauważ - jak bardzo wzrosła złotówka od pocz. 2004 roku. W tym czasie wartość eksportu - gwałtownie wzrosła, a bilans płatnicy niedawno był w kilku miesiącach dodatni.
Jak mówią ekonomiści - problem z walutami nie polega na tym, że się umacniają/słabną, tylko na tempie umacniania/słabnięcia. Szkodliwe jest zbyt duże tempo. Do reszty gospodarka do się dostosuje.
Tu i teraz dla złotówki i gospodarki przy wzmacniającym się pln korzystne jest to, że dolar słabnie do euro. Generalnie surowce kupujemy w dolarach, a eksportujemy do strefy euro. Ten układ zdecydowanie łagodzi ewentualnie szkodliwy wpływ drożejącego złotego na eksport. Nadto ekonomiści mówią, że mocno zwiększa się wydajność pracy w Polsce.
To wszystko pozwala drożeć pln, rosnąć eksportowi - to wszystko przy niskiej, bardzo niskiej inflacji. Rosnąca gospodarka i drożejący złoty pobudził dodatkowo popyt wewnętrzny.
Gospodarka ma się bardzo dobrze, gdyż zachodzi niezwykle korzystny splot okoliczności, które opisałem wyżej.
Jest to splot najlepszy z możliwych. Inaczej mówiąc, odtąd może być tylko gorzej.
Zatem cieszmy się, bawmy, póki orkiestra gra, a góra lodowa jeszcze daleko...