gość
/ 80.55.202.* / 2005-12-08 13:16
Przyjacielu, widzę, że przeczytałeś, ale nie zrozumiałeś. Przy okazji mogę powiedzieć, że skończyłem trzy uczelnie, znam cztery języki obce. Na temat nauk ekonomiczno politycznych (i nie tylko) przeczytałem wszystką dostępną literaturą polską i obcą zanim ukazała się po polsku. Uczyli mnie ekonomii, finansów, zarządzania również profesorowie uniwersytetów zachodnich i Japończycy. To również od nich wiem, że Polska nie powinna bezkrytycznie naśladować krajów rozwiniętych. Literaturę czytam krytycznie i staram się myśleć, co dobre dla Polski. Radzę też tym sposobem myśleć naszym wszystkim uczonym w piśmie i praktykom, a nie tylko powtarzać przeczytane z literatury wersety . Ciekawe są też pamiętniki ekonomistów polskich, którzy odbudowywali Polskę po I i po II wojnie światowej. Nam potrzeba głębszej refleksji nad gospodarką, a nie gęgania, jak gęsi.
Widać, że najwięcej tu manipulują spekulanci giełdowi i ich poplecznicy, troszczący się głównie o swoje portfele, różne lokaty kapitału spekulacyjnego, a nie o inwestycje rzeczowe przynoszące miejsca pracy i rozwój. To co robią inwestorzy finansowi ze swoim kapitałem jest jak dmuchanie w balon, który rośnie, ale nie rozwija kraju. Jest to gra o sumie zerowej dla graczy-jedni tracą na tej grze, a drudzy zyskują. Od tego nie przybywa miejsc pracy w gospodarce i nie wzrasta PKB.
Nie można Polakom planować i wmawiać, że dopiero za 50 lat może będzie lepiej w Polsce, gdy pojawią się jacyś nowi "Kulczykowie" itd. Nie idziemy przecież w kierunku odbudowy rodów posiadaczy majątków, czy też monarchii w Polsce i akumulacji kapitału przez nich. To już było w naszej historii i gospodarce. Dziś kapitał zawarty jest również w wiedzy ludzi i w organizacjach, w spółkach publicznych i państwowych itp. Dla Polski potrzebne są krótsze i intensywne plany rozwoju. Na skutek obecnego rozwoju wiedzy i technologii cykle rozwoju gospodarki światowej spowodowane zastosowaniem różnych nowinek są coraz krótsze.
Powtórzę jeszcze raz, że nie będzie rozwoju Polski, jeżeli tylko 50% zdolnych do pracy będzie miało pracę, gdy Polacy będą otrzymywali najniższe zarobki, po to, aby właściciele firm mogli konkurować na rynku w prymitywny sposób, czyli najniższymi na świecie kosztami płac. Nie będzie rozwoju kraju, gdy młodzież za pracą i chlebem będzie wyjeżdżać i pracować za granicą na wzrost PKB, na renty i emerytury innych narodów. Wielkie zadanie czeka naszych menedżerów i polityków, aby to zmienić w firmach i w kraju, bo samo się nie zmieni. Inaczej kraj będzie się staczał do dołu. Amerykanie, Japończycy, Niemcy, Anglicy itp. pracują u siebie, oprócz tego inne biedne narody też pracują u nich na ich dobrobyt! Przy okazji warto poznać, jak państwo japońskie wspiera gospodarkę, czym zajmuje się np. MITI itd. Radzę też zapoznać się, w jaki sposób kolejne rządy USA wspierały i ciągle wspierają swoją gospodarkę, jak robią to w Niemczech, Francji, Anglii itp. Przyznam, że na tym tle polskie dotychczasowe kolejne rządy mienią mi się jako nieudaczne i głupie prowadzące kraj do niewoli ekonomicznej, w czy pomaga im cała chmara bezproduktywnych doradców ekonomicznych, powtarzających wytarte slogany. Zauważ kolego, że gdy następny nowobogacki kupi pałac, ulicę, zatrudni ogrodnika lub stróża, to tym nie spowoduje rozwoju kraju. Dotychczasowa prywatyzacja naszych dobrych zakładów przemysłowych spowodowała m.in. tylko to, że nie są one już konkurencyjne i mocne w sensie wartości przetworzenia wyrobów, wartości myśli technicznej, wartości produkcji dodanej itp. Z zakładów, kiedyś nowoczesnych, stały się one u nowego właściciela wytwórnią tanich klamotów na obcej dokumentacji, bez biur projektowych i konstrukcyjnych, bez własnej myśli technicznej itd., stosujących prymitywne i brudne technologie. Koncerny zagraniczne, jeżeli inwestują to nie budują za granicą całych fabryk wytwarzających kompletny wyrób, tylko fabryki różnych części, komponentów lub montownie zespołów, aby nie sprzedać całej swojej wiedzy na temat wyrobu. To trzeba zmienić, i odbudować, gdy ma się na myśli rozwój Polski. Inaczej wkrótce przegonią nas również niektóre kraje „trzeciego świata” lub będziemy pracować np. u Chińczyków i Koreańczyków. Czy prywatny kapitał jest w stanie to zmienić? Uważam, że bez pomocy ze strony Państwa, nie.