Bernard+
/ 83.27.76.* / 2011-05-26 15:44
Nadal pozostaje w Polsce tematem tabu dla polityków narastający problem nadmiernej redystrybucji dochodów rodzin przez budżet centralny i budżety samorządowe. Przykładowo, kto wie ile kosztuje obsługa administracyjna systemu wypłacania zasiłków rodzinnych na dzieci przez urzędników gminnych? Bo tymczasem kwota zasiłków w zależności od wieku dziecka wynosząca do niedawna miesięcznie 48, 64 lub 68 złotych to kwota równa 18% pobranego wcześniej od biednego ojca lub matki podatku od dochodów w wysokości równej odpowiednio: 266,67zł ; 355,56zł lub 377,78zł, więc gdyby na każde dziecko przyznano ulgę podatkową ( o tyle większą kwotę wolną od podatku na każde dziecko) w wysokości miesięcznej jak wyżej, czyli rocznie byłoby to 3200zł wolne od podatku na dziecko w wieku 0-5 lat i 4267zł na dziecko w wieku 5-18 lat rocznie to od razu takie same pieniądze, jakie rodzina dostaje w postaci zasiłku wypłacanego przez urzędników gminnych pozostałyby w rodzinie w gotówce bez konieczności składania wniosku i bez straty czasu rodziny. Z kolei budżet zaoszczędziłby na kosztach administracyjnych utrzymywania urzędników zajmujących się operacjami pobierania podatków od biednych żywicieli rodzin i przyznawania oraz wypłacania i księgowania a następnie kontrolowania prawidłowości rozliczeń tych zasiłków. Ktoś powie tak, ale wtedy ulgę dostaliby również Ci, którzy mają wysokie dochody np. 10 tys. miesięcznie a mają tylko jedno dziecko. No to, co z tego zaradzić można temu dość łatwo, bo przecież wystarczy obniżyć o te 4267 złotych próg drugiej stawki podatkowej i ten, kto ma dochody wyższe przez wyższą stawkę podatku 32% po przekroczeniu progu odda do budżetu to, co odliczył na dziecko. Proste i nie trzeba opłacać i utrzymywać 20 tysięcy urzędników w gminach zajmujących się tylko wypłacaniem zasiłków rodzinnych, a średnio miesięcznie utrzymanie urzędnika z jego 13 wypłatami, funduszem socjalnym i innymi kosztami np. ogrzewania biura wynosi około 5,4 tys. złotych, czyli 64,8 tys. rocznie x 20000 urzędników =1296 milionów rocznie. O kwotę 1miliard 296 milionów byłyby po wprowadzeniu takiego rozwiązania mniejsze wydatki administracyjne gmin, które mogłyby zostać przeznaczone np. na remonty szkół i na zakup podręczników, aby dzieci nie musiały ich nosić do szkoły. Wnikliwy czytelnik zarzuci mi, że to nie rozwiąże problemu, bo są rodziny o tak niskim dochodzie np. bezrobotni bez prawa do zasiłku, którzy nie płacą żadnych podatków, więc nie będą mieli, z czego odliczyć sobie zasiłku rodzinnego. Wiem, to prawda ale wtedy tylko takie rodziny będą klientami pomocy społecznej i będą otrzymywać zasiłek w gotówce, do czego wystarczą mniej liczni urzędnicy z Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie a nie będą nimi np. młode małżeństwa zarabiające 1000zł netto na rękę, którym najpierw potrąca się z płacy brutto wynoszącej około 1386zł podatek w wysokości 56zł, aby następnie po wykonaniu kosztownej procedury przyznać i z opóźnieniem 3 miesięcy wypłacić 58 złotych zasiłku rodzinnego. A takich pracujących za najniższą pensję rodzin i samotnych rodziców jest kilkadziesiąt tysięcy w każdym województwie i po zmianie systemu przestaliby Ci rodzice chodzić do Urzędu Gminy po te 58 złotych zasiłku oszczędzając czas potrzebny na zarabianie i wychowanie dziecka a urzędnicy mając mniej petentów do załatwienia mogliby być mniej liczni, więc budżet nie musiałby tyle pożyczać, co roku na łatanie deficytu. Ale przecież to tylko jeden z drobnych przykładów, kiedy państwo najpierw pobiera biednemu 200 złotych podatku, aby po poniesieniu 300 złotych kosztów administracyjnych tej operacji oddać mu 100 złotych zasiłku. Takie rozwiązania trzeba było od 1 stycznia 2011 wprowadzić zamiast ciągle robić PR. I wpuszczać naród w dyskusje o OFE a po cichu zwiększyć znów zatrudnienie w administracji o kolejne 80 tysięcy urzędników. Politycy wzięliście w 2008, 2009 i 2010 roku wypłaty swoich wysokich pensji a dla nas podatników i obywateli niewiele albo zgoła nic nie zrobiliście. Zbliża się koniec waszej kadencji minęły kolejne miesiące 2011 roku i dalej nic konkretnego tylko bajkowe zapowiedzi reform. Trzeba wykurzyć kartkami wyborczymi to nieróbstwo siedzące w polskim parlamencie po 4 a nawet 5 kadencji. Zawodowi posłowie nie reprezentują wyborców tylko siebie, bo prawdziwych problemów zwykłych ludzi nie znają siedząc 20 lat w gmachu sejmu i pobierając rosnące szybciej niż inflacja i szybciej niż PKB per capita apanaże i diety.