Złodziej może się właśnie dowiedzieć gdzie jest ktoś zameldowany. Może wystąpić do odpowiedniej instytucji o podanie adresu opłacić wniosek zdaje się że teraz jest 34 zł i już ma potwierdzone pisemnie zaświadczenie o zameldowaniu kogoś i nie tylko będzie mieć adres do podania dla banku ale i dokument potwierdzający ten adres z urzędu. W systemie, w którym banki maja sobie weryfikować adres powinien być pełny dostęp do danych z wniosku o dowód - mam namyśli wzór podpisu, którego na dowodach już nie ma. Bo o ile złodziej może się ucharakteryzować z wyglądu i zdobyć prawidłowy adres to podpisu tak łatwo by nie podrobił - tyle że teraz banki ani inne instytucje nie mają z czym tego podpisu zweryfikować.
Co do nie zgłaszania przez inne instytucje problemów, to jeszcze zgłoszeń nie ma bo to za wcześnie. Minie kilka miesięcy i zacznie się cyrk w firmach świadczących usługi, które nie mają takiego dostępu jak banki do weryfikacji adresu. Klienci nie zapłacą a firmy będą szukać wiatru w polu, bo nawet do sądu z błędnymi danymi nie będą mogli podać, a uzyskiwanie dokumentów potwierdzających adresy z urzędów miast to kolejne koszty i czas.