40-latek
/ 37.190.145.* / 2016-03-08 20:22
Bardzo miło wspominam okres komuny w PRL - czasy mojego dzieciństwa i dorastania.
Dorastaliście w latach '60-ch lub '70-ch? Jak - do cholery - udało wam się przeżyć???!!!
Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa ani żadnych airbagów!!! Na tylnym siedzeniu było wesoło a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były pomalowane lakierami ołowiowymi lub innym groźnym świństwem. Termometry lekarskie zawierały trującą rtęć. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku!! A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu, ustanawiali na rowerach rekordy prędkości stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem był dla "starych" chyba za drogi... ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku wypadkach... panowaliśmy i nad tym (przeważnie)! Szkoła trwała do południa, a obiad jadło się w domu. Niektórzy nie byli pojętni w budzie i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dyslektykiem. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. Wodę piło się z węża ogrodowego, hydrantu lub innych źródeł a nie ze sterylnych butelek PET. Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę i "ptysia" z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle byliśmy na dworze i cały czas byliśmy aktywni. Piliśmy całą "paczką" oranżadę z jednej butelki i nikt od nikogo się nie zarażał bo byliśmy odporniejsi. Nie mieliśmy Playstations, Nintendo 64, 99 kanałów w TV, DVD, gier video, Dolby Surround, tel. komórkowych, komputerów, chat-roomów, Skype ... lecz przyjaciół!!! Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich nie zastanawiając się czy to wypada. Można było się bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu przed nocą. Nie było "komórek"... i nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!!! Nieprawdopodobne!!! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe? Graliśmy w piłkę na jedną bramkę, a jak kogoś nie wybrano do drużyny to się wypłakał i już. Nie była to porażka, koniec świata ani trauma! Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości czasem wybite zęby. Ale nigdy, nigdy nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! Nie baliśmy się deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, pyłki ani krowie mleko. Mieliśmy wolność i wolny czas. Klęski, sukcesy i zadania. I uczyliśmy się je konstruktywnie rozwiązywać i dawać sobie radę!!!