jeżeli PO ma takie poparcie, to w te pędy winno robić przyśpieszone wybory. Z takim poparciem, uwzględniając metodologię przeliczania głosów na mandaty, to PO może uzyskać taką większość, że nie na samodzielne rządzenie starczy, nie na odrzucenie samodzielnie veta prezydenta starczy, starczy na zmianę Konstytucji. Widać inaczej o tym w PO myślą.
Kolejnym cudem Tuska (fakt, wnioskowanym przez SLD, ale PO popiera) jest pomysł, aby każdy miał obowiązkowo wpisaną w dowód grupę krwi. Żeby to jeszcze tylko w dowód! W paszport i specjalną "krew-kartę". A dzieci w legitymację szkolną, studenci w studencką. Badanie grupy krwi ma być obowiązkowe (i oczywiście płatne), bo to podniesie ponoć przeżywalność osób, które uległy wypadkom.
Problem w tym, że jeżeli lekarz zdecyduje się na transfuzję, to sprawdzenie, jaką to pacjent ma grupę krwi w systemie AB0 + antygen D (po polsku czynnik Rh) zajmuje minutę, a i to niecałą. O wiele więcej czasu się straci szukając u ofiary wypadku dokumentu, bo w jakiej Ewangelii stoi, że będzie to np. w kieszeni spodni czy wewnętrznej kieszeni kurtki? Może w ogóle nie być, bo i kto bierze specjalnie dowód, jak chce wyjść tylko do kiosku po gazetę? A przeszukiwanie damskich torebek, gdzie kobiety uwielbiają wkładać wszystko, co uznają za potrzebne (skądś się wzięło powiedzonko, że jest b*rdel, jak w damskiej torebce) zajmie o wiele więcej czasu, niż ta minuta lekarzowi.
Mało tego, większość lekarzy nie uwierzy w te dane, słusznie się obawiając, że przecież urzędnik wpisując to może się zwyczajnie pomylić. A jest różnica między A Rh+ a AB Rh-. I taka pomyłka może się skończyć śmiercią pacjenta. Po co mu to? Sprawdzi jeszcze raz. A przy okazji tą niby "krew-kartę" oczywiście może każdy dostać za darmo, wystarczy, że odda krew i o dokument poprosi. Ale po co? Przecież obywateli trzeba kroić. Niech bydło zna swoje miejsce w szeregu. Bo te wpisy to przecież na koszt obywatela.
Kolejny cud to podatki. Wszak miało być 15% PIT, CIT i
VAT. A jest propozycja podniesienia składki ubezpieczenia zdrowotnego, oczywiście bez podniesienia progu zwolnionego z podatku. PiS jest niewątpliwie partią lewicową, bo proponuje zwiększenie świadczeń, ale równocześnie starał się o zmniejszenie podatków wychodząc z założenia, że istnieje krzywa Leffera. PO o tym pojęcia nie ma. Dziś szarą strefę ocenia się na nieco poniżej 15%. A po tym pomyśle myślący (nie dotyczy więc to sympatyków PO, na ogół) wedle szacunków ma przekroczyć 16%.
Inny cud, to fotoradary. Jak to konDonek jechał po Kaczce uzasadniając to tym, że fotoradary może wymyśleć tylko idiota, co sam nie ma prawa jazdy, co było pite do Kaczki. Cóż, Słoneczko Peru też nie ma (obiektywne merdia zapomniały jakoś o tym), a zamiast kilkuset fotoradarów ustawionych we wrażliwych miejscach już teraz idzie to w tysiące. Dodatkowo, doimy kierowców dalej. Podatek drogowy w cenie benzyny, a dróg jak nie ma, tak nie ma (co PO oddało do użytku w ciągu ostatniego półrocza, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć). A teraz jeszcze mała, ale zawsze składka na wagony dla kolei.
Kolejny cud. Jakoś trzeba się ograniczać. Co nie przeszkadza rządowi i Sejmowi podnieść sobie wynagrodzeń. Rację ma Urban: rząd się wyżywi.